Stefan Wilkanowicz kończy 89 lat. Był zawsze tam, gdzie działo się coś ważnego dla Polski.
Zakładał Kluby Inteligencji Katolickiej i kierował miesięcznikiem „Znak”. Mało kto pamięta dziś, że to on wymyślił preambułę zarówno do polskiej, jak i europejskiej konstytucji. Jest przede wszystkim człowiekiem niezwykle skromnym. Choć życiorys stawia go w szeregu ludzi, którzy wywarli największy wpływ na historię najnowszą, nie tylko Polski, wciąż pozostaje w cieniu.
Dziennikarz, publicysta z temperamentu, z usposobienia dyplomata bynajmniej nie spędził całego życia za biurkiem. Pracę zawodową rozpoczynał jako inżynier w... „Ursusie”. Ukończył bowiem w 1946 roku Politechnikę Warszawską. Potem jeszcze uczył fizyki i matematyki w szkołach katolickich, ale zainteresowania ciągnęły go raczej w stronę filozofii. Dyplom KUL w tej dziedzinie otrzymał w 1956 roku.
Był to także czas, kiedy mogły wreszcie objawić się społeczne pasje Wilkanowicza (za które wcześniej spędził 8 miesięcy w stalinowskim więzieniu). Od początku związał się z ruchem Klubów Inteligencji Katolickiej, najpierw w Warszawie, potem w Krakowie. Jego nazwisko znajdujemy we wszystkich ważniejszych wydarzeniach związanych z laikatem. W latach 60. i 70. ub.w. był bardzo bliskim współpracownikiem kardynała Wojtyły. Potem, już przy Janie Pawle II, został członkiem Papieskiej Rady ds. Świeckich, a w kraju – wiceprzewodniczącym Krajowej Rady Katolików Świeckich.
Od 1964 roku żonaty z Marią Teresą Tran-thi-Lai, według niektórych dziennikarzy – wietnamską księżniczką. W rzeczywistości wśród jej przodków jest dwoje męczenników, zabitych podczas prześladowań katolików w XIX w. Jedna z dwóch córek pana Stefana – Marzena Wilkanowicz-Devoud – jest także dziennikarką i również doczekała się już stanowiska redaktora naczelnego („Elle”, „Gala”).
Przez 16 lat Wilkanowicz kierował jednym z najważniejszych pism w Polsce, choć – przynajmniej na początku – trochę wbrew własnej woli. Pół żartem, pół serio twierdzi, że w „Znak” to właściwie go „wrobiono”. Miał wtedy inny pomysł. Chciał produkować i rozpowszechniać poza oficjalnym obiegiem najciekawsze nagrania na kasetach. Mimo swojego wieku, nadal pozostaje wielkim pasjonatem najnowszych technologii informatycznych i nie wyobraża sobie, by jakiekolwiek projekty prowadzić poza internetem.
W 2005 roku został pierwszym laureatem Oświęcimskiej Nagrody Praw Człowieka im. Jana Pawła II. Odebrał ją z rąk Benedykta XVI. Jako wiceprzewodniczący Międzynarodowej Rady Państwowego Muzeum Auschwitz-Birkenau, ma ogromne zasługi w rozwiązaniu wielu sporów wokół dawnego obozu. Pytany, jak to wszystko osiągnął, redaktor wzdycha i odpowiada dyplomatycznie sentencją zapożyczoną od pewnego sekretarza partyjnego: „Międzyludzkość jest więcej niż trudna”.