Życzenia na 2013 dla rządzących miastem: przypomnijcie sobie o krakowianach uwięzionych na swoich osiedlach.
W ostatnich latach głównie mówi się o tym, jak przyjazny stał się Kraków dla turystów. I bardzo dobrze. Chwalą sobie miasto kibice z obu stron Błoń, bo mają nowe stadiony. Świetnie. Fani muzyki cieszą się, że niebawem będą mogli oglądać koncerty gwiazd w nowej hali widowiskowej, przedsiębiorcy, lekarze i naukowcy już nie mogą się doczekać oddania Centrum Kongresowego. Wszystko to się chwali. Ale czas wreszcie pomyśleć, tak po prostu, o mieszkańcach, o ich potrzebach, o kłopotach i braku dostępu do podstawowej miejskiej infrastruktury.
Otwarcie linii tramwajowej na Ruczaj to przykład inwestycji, która znacząco poprawia komfort życia. Z zazdrością na tę część miasta spoglądają mieszkańcy Górki Narodowej, gdzie jeszcze długo tak dobrze nie będzie. To klasyczny przykład grzechu zaniechania, przypominającego jako żywo obrazki z serialu Alternatywy 4. Bloki stawiane jeden obok drugiego bez dróg dojazdu, parkingów, sklepów, przychodni, placów zabaw, przedszkoli... Wszystkich (teoretycznie) dogodności życia w mieście. Przykład klasyczny, bo tak się, niestety, dziś buduje w Krakowie. Bez ładu i składu, bez ochrony przestrzeni publicznej, byle jak, bez planu.
Dwa lata temu radni obiecali się zająć problemem osiedli-sypialni, z których trudno wyjechać, gdzie niezaspokojone są podstawowe potrzeby mieszkańców. Nic z tego nie wynika. W hierarchii celów prezentowanych w budżecie i w planach inwestycyjnych problem nie istnieje. Za to wciąż słychać o kolejnych skandalach związanych z nowymi budynkami mieszkalnymi stawianymi – na przykład – na terenach ważnych przyrodniczo i kulturowo albo w szczerym polu.
Dlatego w nowym 2013 roku radnym koalicji i opozycji, prezydentowi i urzędnikom miejskim życzę przede wszystkim, by odzyskali Kraków dla krakowian. Zapanowali nad miejską przestrzenią i zaczęli wykorzystywać pieniądze, czas oraz instrumenty prawne dla poprawienia jakości życia mieszkańców.