Jako pierwszy na Rynek Główny dotarł orszak afrykański, który wyruszył z pl. Matejki. Następnie na scenę pod Ratuszem dotarł orszak azjatycki, idący z ul. Retoryka oraz z kościoła św. Anny. Na końcu pokłon oddał król z orszaku europejskiego, który wraz ze swoim dworem szedł do Jezusa z Wawelu.
Gdy tuż po godz. 10 na pl. Matejki zaczęli pojawiać się pierwsi uczestnicy afrykańskiej części krakowskiego Orszaku Trzech Króli – w barwnych zbrojach, hełmach na głowach, z kolorowymi chorągwiami i bębnami prosto z Czarnego Lądu, zaspani jeszcze nieco mieszkańcy Krakowa przecierali oczy ze zdumienia. Zdziwieni byli też turyści z Rosji i Litwy, którzy właśnie do Grodu Kraka przyjechali, i widząc formujący się barwny korowód, chętnie fotografowali się z dworem króla Baltazara. W końcu, po Mszy św. odprawionej w kościele św. Floriana, gdy wybiła godz. 11, afrykański człon orszaku dowodzony przez braci kapucynów (i br. Benedykta Pączkę, śpiewającego kolędę w języku sango), minął Bramę Floriańską (gdzie odegrana została pierwsza scenka biblijna) i w rytmie tam-tamów wyruszył w stronę Rynku Głównego.
Po Mszy św. odprawionej w kościele sióstr sercanek oraz w kościele św. Anny, siły połączył orszak zielony, czyli azjatycki, prowadzony przez dwór króla Melchiora. Jego znakiem rozpoznawczym był ogromny smok.
W wawelskiej katedrze Mszy św. przewodniczył kard. Stanisław Dziwisz, który z królewskiego wzgórza wyruszył wraz z orszakiem króla Kacpra, czyli europejskim i z radością oraz nieskrywanym wzruszeniem oddał hołd Dzieciątku.
– Dołączamy dziś do ewangelicznego orszaku Trzech Króli. Pragniemy być – jak oni – ludźmi otwartego umysłu i serca oraz dać wyraz naszej wiary. Nowo narodzony Pan przyszedł przecież do każdego z nas. Dla każdego z nas jest Zbawicielem. Chcemy przed Nim otworzyć na oścież drzwi i ofiarować narodzonemu w Betlejem Królowi to, co w nas najcenniejsze. Pragniemy zawierzyć Mu wszystkie nasze sprawy, marzenia i nadzieje – mówił metropolita krakowski biorąc na ręce maleńkie dziecko, które w roli Nowonarodzonego Jezusa ze spokojem przyglądało się rozśpiewanemu tłumowi, zgromadzonemu przed sceną pod Ratuszem. Na umówiony znak wszyscy zdjęli tekturowe korony z głów i pokłonili się Dzieciątku.
– Nasz Orszak jest świadectwem wiary, i to w Roku Wiary. Pragniemy, by ewangeliczna prawda o Bogu i człowieku nadawała kształt naszemu życiu osobistemu, rodzinnemu i społecznemu. Taki jest najgłębszy sens dzisiejszego święta i dzisiejszego Orszaku, który dotarł do centrum, do serca Królewskiego Miasta Krakowa – dodał kard. Dziwisz.
– Bardzo cieszy nas, że sprawdził się pomysł przejścia orszaku z trzech różnych punktów miasta i że w kwestii organizacyjnej wszystko znakomicie się udało. Cieszy nas też, że orszak zyskuje coraz większą popularność, że ludzie chcą razem modlić się śpiewać kolędy (na kilka chwil przed wybiciem godz. 12 kolędę zagrał nawet hejnalista z wieży Mariackiej). Szacujemy, że w trzecim krakowskim orszaku wzięło udział ok. 15 tys. osób – mówi Paweł Czerenko, jeden z organizatorów krakowskiego orszaku.
Dzieci z krakowskich szkół przyszły oddać hołd Dzieciątku Monika Łącka/GN – Na orszak przyszliśmy w tym roku po raz pierwszy. Chcemy pokazać naszym dzieciom, że w tak piękny sposób można przeżywać wiarę. Orszak wspaniale opowiada o biblijnym pokłonie trzech mędrców i przybliża jego uczestników do Boga – mówią Małgorzata i Roman, rodzice Julii i Emilki.
– My również jesteśmy na orszaku po raz pierwszy. Przyszliśmy, żeby przybliżyć dzieciom tradycję i pokłonić się Jezusowi i Świętej Rodzinie. Obserwujemy w jak negatywny sposób przedstawiana jest obecnie wiara katolicka i uważamy, że im więcej pięknych imprez, zewnętrznych znaków pokazujących, że ludzie wierzący potrafią się jednoczyć, tym lepiej. W tym orszaku jest radość, pozytywna siła i życie – dodają Sabina i Piotr, rodzice Michała, Szymona i małej (1,5-rocznej) Lenki.
Orszak miał także wymiar charytatywny, bo na jego trasach zbierane były ofiary na rzecz Fundacji Dzieło Nowego Tysiąclecia, Dzieła Pomocy św. o. Pio oraz na budowę Centrum Jana Pawła II „Nie lękajcie się!”.
Po zakończeniu orszaku, gdy wybrzmiały ostatnie nuty koncertu kolęd, bracia kapucyni zaprosili wszystkich na rozgrzewkę, czyli filiżankę cappuccino. Można było ją wypić w kilku kawiarniach i restauracjach w obrębie Starego Miasta, a także w klasztorze kapucynów przy ul. Loretańskiej. Trzy sale, w których bracia podejmowali gości, pękały w szwach! Każda złotówka z zakupionej kawy przeznaczona będzie na cele misyjne.
W naszej diecezji orszaki przeszły także ulicami Zakopanego i Niepołomic.
Wszystko o Orszakach Trzech Króli na specjalnej podstronie serwisu gosc.pl. Kliknij TUTAJ.