To zdarza się tylko raz w roku: zapach choinek i szopka na scenie filharmonii, a wokół niej śpiewaczki, śpiewacy, chórzyści, muzycy, aniołki, mali górale i ich dyrygent. Tak było wczoraj na „Galowym Koncercie Kolęd”.
Występy wokalne otworzyło subtelne, ale dostojne „Credo” Scarlattiego. – Te ściany po raz pierwszy usłyszą ten utwór – mówił Bogusław Grzybek na próbie generalnej. Z wewnętrznej potrzeby – jak podkreślał – i z okazji Roku Wiary, o którym kard. Dziwisz powiedział wczoraj, że jest nam dany i zadany jako konieczność powrotu do wiary.
Cztery uderzenia dzwonów przerwały ciszę. Następnie smyczki delikatnie rozpoczęły „Cichą noc”. Opracował ją nieżyjący już, ale przywoływany dzięki tej kolędzie muzyk i pedagog Jacek Targosz, przyjaciel "Organum".
Jeśli ktoś spodziewał się samych najbardziej znanych kolęd, nie zna jeszcze świątecznego repertuaru chóru Jana Pawła II. Na przykład „Świętej Panienki”, „Anielskiego chóru”, „Idzie na ziemię”, „Kołysanki Jezusowej” – kolęd w ulubionych także przez Poznańskie Słowiki aranżacjach Maklakiewicza.
Był też utwór „Smagła góralko z Rusinowej Polany”, skomponowany przez współczesnego kompozytora Juliusza Łuciuka, także zaprzyjaźnionego z chórem i jego zespołem. Szczególne znaczenie miało również wykonanie „Gloria in excelsis Deo” Grzegorza Gerwazego Gorczyckiego, muzycznego patrona chóru i duchowego mistrza Bogusława Grzybka.
Nie zabrakło niespodzianki. Dyrygent otrzymał obraz Lucyny Matławskiej-Patyk ze swoim portretem oraz słowami, które wypowiedział podczas koncertu przed beatyfikacją Jana Pawła II: „Był wszystkim dla nas. Był opoką, na której budowaliśmy swoje ego, swoje jestestwo, swoją historię... Ja tę historię przekazuję przez najpiękniejszy język świata, jakim jest muzyka. Bo muzyka mówi o wszystkim, mówi o pięknie, o miłości, o wrażliwości, o serdeczności, o wzajemności między ludźmi. I tego uczę moich chórzystów”.
Niespodzianką nie była z kolei „Jasna Panna”, która „zjawiła się z nieba” przy fortissimo organów i Kamila Frąsia oraz wręcz krzykniętym pierwszym najwyższym dźwiękiem sopranów. Mimo prawie czterogodzinnego koncertu, publiczność domagała się bisu owacjami na stojąco.
Wszyscy zaśpiewali więc na koniec „Serca ludzkie się radują (…). Przyszedł na świat Bóg Zbawiciel”. I czekają na świętowanie tego przyjścia także za rok – znów dla chorych z hospicjum.