Z powodu wczorajszego oblodzenia i dzisiejszych opadów śniegu uszkodzona została sieć energetyczna. W centrum Krakowa nie kursują także niektóre z tramwajów.
Jak poinformowała spółka energetyczna Tauron dystrybucja, dziś rano prądu nie miało około 20 tys. odbiorców. Obiekty wrażliwe, takie jak szpitale, cały czas są zasilane. Przy usuwaniu awarii pracuje obecnie 500 osób. Najwięcej wyłączeń wystąpiło na północy Krakowa, w okolicach Tarnowa, Nowego Sącza i Jury Krakowsko-Częstochowskiej.
Kłopoty mają także korzystający z komunikacji miejskiej. Ostatnia informacja podana przez MPK SA dotyczy autobusowej linii 225, która w dalszym ciągu omija Dąbrówki i Ochojno (od Zbydniowic kursuje po trasie linii 215). Wiadomości na bieżąco są uaktualniane na profilu przedsiębiorstwa na Facebooku.
„Z powodu oblodzenia sieci trakcyjne, tramwaje kursują z opóźnieniem sięgającym nawet godzinę” – to informacja z wczoraj. Dziś rano pojawiła się tam wiadomość, że nieprzejezdne są ulice Ptaszyckiego, Grzegórzecka, Lubicz, Rakowicka, Dietla, Starowiślna. Obecnie na tych ulicach ruch tramwajów jest stopniowo przywracany.
Reakcją na problemy pogodowe są zmiany w komunikacji nocnej. Wczoraj przez całą noc po Krakowie jeździło 13 tramwajów, mających przecierać sieć trakcyjną. Dziś w nocy, na nocnych liniach 64 i 69 zamiast tramwajów jeździć będą autobusy. Będą się one zatrzymywać na przystankach tramwajowych lub, tam, gdzie nie będzie to możliwe, na ich wysokości. Także na przystanku Rondzie Mogilskie – autobusy zatrzymają się na jego dolnym poziomie. Autobusy „ZA TRAMWAJ” będzie obowiązywał ten sam rozkład, który dotyczył zawieszonych linii tramwajowych.
Wczorajsze opady marznącego deszczu dały się również we znaki kierowcom i pieszym. Lód na chodnikach utrudniał poruszanie się i w wielu wypadkach doprowadził do stłuczeń i złamać. Tymczasem kierowcy, którzy pozostawili swoje samochody „pod chmurką” musieli na ich odśnieżenie i odlodzenie poświęcić nawet pół godziny. Pojazdy pokryła bowiem kilkumilimetrowa warstwa lodu uniemożliwiająca poruszanie się po drodze, a czasem wręcz dostanie się do wnętrza samochodu.