Swoje 75. urodziny poeta Leszek Aleksander Moczulski obchodził w Salonie Poezji. Publiczność szturmowała 17 lutego wejście do Teatru im. Słowackiego.
– Tradycyjny Salon Poezji przeniósł się na dużą scenę. To musi być święto – powiedziaiła gospodyni salonu Anna Dymna, witając gości, w tym szacownego poetyckiego jubilata.
Poeta wydał wiele tomików poezji i książeczek dla dzieci. Napisał słowa m.in. do oratorium „Nieszpory Ludźmierskie”, a piosenki z jego tekstami śpiewają tacy znani artyści, jak Jan Kanty Pawluśkiewicz, Skaldowie i Elżbieta Towarnicka. Pojawili się oni także w teatrze, aby zaśpiewać dla jubilata. Były więc znane chyba każdemu „Jak kania dżdżu” i „Cała jesteś w skowronkach”.
W skowronkach była cała także Anna Dymna. – Ogarnia mnie spokój, cisza i wszystko mi się uśmiecha – mówiła o sobie czytającej wiersze Moczulskiego. 17 lutego, w przeddzień urodzin poety, czytała je znów, wraz z Krzysztofem Orzechowskim.
– Leszek Aleksander Moczulski jest jednym z nielicznych tak wspaniale obecnych w naszym życiu poetów. A jest obecny dlatego, że posiadł dar bycia naszymi ustami. Rzeczywiście. Tym, o czym mówi, jest nasza zwykła niezwykła codzienność, filozoficzne pytania o sens chwili, nieszczęście tęsknot ze szczęściem odnalezionym w Bogu – powiedział o jubilacie inny poeta Bronisław Maj.
Mówi, a właściwie pisze o tym, że dzień tak samo nagle zaczyna się i kończy jak życie. A zostaje miłość. – Te słowa to klucz do poezji Leszka Moczulskiego – powiedział B. Maj.
– To najpiękniejszy dzień w moim życiu. To, co człowieka prowadzi przez to życie, także z dramatem i smutkiem, spotyka się z radością i życzliwością – mówił poeta, dziękując za spotkanie i odznaczenie „Gloria Artis”, przyznawane zasłużonym twórcom.