Ostatnio mam wrażenie, że poziom wiedzy religijnej niektórych dziennikarzy (a może tylko ich szefów) jest żenująco niski. Choć dopuszczam i taką możliwość, że może mają oni odpowiednią wiedzę, lecz motywowani złą wolą, pisząc na tematy religijne, celowo wprowadzają zamęt pojęciowy.
Przykładem jest strona tytułowa „Gazety Krakowskiej” z 22 marca. Po oczach bije tytuł: „W którą stronę pójdzie polski Kościół”. Duże litery są umieszczone na tle zdjęcia przedstawiającego krzyżyk w dłoniach duchownego. Zaś na prawym i lewym brzegu fotografii po sześć wyrazów w szyku pionowym, układających się poziomo w przeciwieństwa, np. pycha – pokora, bogactwo – skromność. Zdjęcie i dwustronicowy tekst w środku gazety to klasyczna dezinformacja, gdyż użyty w nim wyraz „Kościół” to synonim duchowieństwa. Redaktorom i czytelnikom GK chcę wyjaśnić, że pisany z dużej litery oznacza wspólnotę wszystkich wiernych, nie zaś tylko księży i biskupów, jak to sugeruje autorka.
Więc „Kościół” to nie jest nazwa partii, do której należą różnej maści duchowni i na którą głosuje się nogami, idąc w niedziele do świątyń. To jest organizm, do którego przynależy się od chrztu. I – co bardzo ważne – jego ogólne zdrowie zależy od poszczególnych komórek.
Wyraź swoją opinię
napisz do redakcji:
gosc@gosc.plpodziel się