dr Krzysztof Gurba, Uniwersytet Papieski JPII
– Krakowski GN to było dla mnie miejsce dziennikarskiego dojrzewania. Tutaj napisałem najwięcej z ważnych dla mnie tekstów. Na przykład ten o miejscach związanych z Janem Pawłem II w Krakowie, który później stał się punktem wyjścia do stworzenia trasy turystycznej „Ścieżkami Jana Pawła II”. Albo krótki tekst „Byle nie czerwoni” o zbliżających się wyborach samorządowych, który wywołał potem dyskusję redakcyjną i stał się dla mnie właściwie początkiem zaangażowania w pracę dla Krakowa.
Tutaj pobiłem swoisty rekord liczby artykułów zamieszczonych przez jednego autora w jednym numerze pisma. Napisałem 17 mniejszych i większych tekstów, co było okupione codziennym ślęczeniem w redakcji do nocy i, mam nadzieję, że nie wpłynęło na jakość przekazu. Tu też ośmieliłem się pisać cykliczne felietony, co zawsze utożsamiałem z ostatecznym awansem w hierarchii dziennikarskiej. Czas spędzony w krakowskim „Gościu” to także okres nabywania umiejętności organizacyjnych, kiedy przede wszystkim z panią Anną Osuchową i ks. Pawłem Duźniakiem, potem też z ks. Andrzejem Sawulskim i Bogdanem Gancarzem rozkręcaliśmy oddział jako instytucję, starając się stworzyć redakcję nie tylko jako lokal, strukturę, logistykę i sprzęt, ale też jako środowisko. Dzięki temu mieliśmy prawie bez przerwy wizyty przyjaciół, współpracowników, doradców i czytelników, którzy wpadali do nas jak do siebie. Fakt, że „Gość” miał szczęście do dobrych adresów.
Teraz krakowski „Gość” jest dla mnie stałym i ważnym punktem cotygodniowej lektury, wzorem intensywnego, a jednocześnie uczciwego dziennikarstwa informacyjnego i publicystycznego, ważnym punktem odniesienia w dyskusjach o wierze, a także osobistym powodem do dumy.