W Krakowie władza oddała obchody 3 maja obywatelom. Wycofała się na z góry upatrzone pozycje. Na Błoniach.
Może zabrzmi to dziwnie, ale dobrze się stało, że wojewoda małopolski Jerzy Miller zrezygnował z oficjalnej części obchodów rocznicy uchwalenia Konstytucji 3 Maja. Świadomie czy nie, wzmocnił obywatelską wymowę tego święta. Tradycja radosnego przemarszu z Wawelu na plac Matejki stała się już niezależna od tego, czy (jakakolwiek) władza się pod nią podpisuje czy nie. Jest trwałym elementem krakowskiej obyczajowości, spontanicznym przejawem patriotyzmu.
Pokazała to reakcja na komunikat wojewody, że w tym roku marszu, przemówień i kwiatów pod Krzyżem Katyńskim i Grobem Nieznanego Żołnierza nie będzie. Natychmiast zawiązała się chętna do organizacji obchodów w tradycyjny sposób Obywatelska Inicjatywa Patriotyczna, w skład której weszły m.in. Małopolski Klub Rekreacji i Turystyki Konnej oraz Podolski Regiment Odprzodowy. Stosowne wnioski dotarły do urzędu miasta. Wnioski, bo swój złożyły oczywiście PiS, „Solidarność” i kluby „Gazety Polskiej”. Ale warto zauważyć, że nawet gdyby żadna z organizacji opozycyjnych wobec obecnej władzy nie zajęła się organizacją przemarszu, zrobiłyby to obywatelskie kluby i stowarzyszenia.
I ten element umknął wojewodzie Millerowi. Można zrozumieć jego motywację, jaka stała za decyzją o zamienieniu oficjalnych obchodów w piknik na Błoniach. Na pewno nie była to przemożna chęć powrotu do tradycji radosnego świętowania z lat dwudziestych ubiegłego wieku. Wojewoda po prostu nie miał ochoty słuchać (jak przed rokiem) okrzyków „Miller, gdzie jest wrak!”, chciał oszczędzić krakowianom gwizdów i ograniczyć ewentualność zadymy. Jest w tym jakaś logika. Wiele mówiąca o wszystkich stronach sporu o dzisiejszą Polskę, także o mandacie władzy, która obawia się pokazywać publicznie.
Wielu polityków PO nie jest zadowolonych z decyzji wojewody, uważają bowiem, że jest ona aktem dezercji, oddaniem narodowego sztandaru opozycji. Ale z drugiej strony dla mandatu takich świąt, jak 3 maja czy 11 listopada przeniesienie punktu ciężkości z oficjalnych na obywatelskie obchody jest zjawiskiem bardzo pozytywnym. Niech to będą święta narodowe - fetowane spontanicznie i oddolnie, z potrzeby serca. Vivat 3 Maj!