Nieustępliwy i twardy liryzm. Tak o góralskiej muzyce pisał Karol Szymanowski. Jego balet w jednym akcie w dwóch obrazach „Harnasie” usłyszeliśmy w prawdziwie góralskim koncercie.
Wawelskie mury nie słyszały takiej muzyki od 77 lat. W sobotę zakopiańskie dzieło Szymanowskiego zabrzmiało na wyremontowanym dziedzińcu zamkowym. - Odnowiony wawelski dziedziniec będzie brzmiał pięknem swojej architektury - zapowiadała koncert Małgorzata Janicka-Słysz, kierownik artystyczny koncertu. Oprócz muzyków klasycznych zagrała Kapela Sebastiana Karpiela-Bułecki i jego Zakopower.
Zabrzmiał on pięknem nie tylko muzyki Szymanowskiego czy dźwięków „W murowanej piwnicy”, ale także improwizacji lidera Zakopower i jego kapeli. Te ostatnie przebijały się przez grę orkiestry i chóru. Dosłownie, bo na tle klasycznego grania „cytatów z góralskiego folkloru”, dopiero prawdziwi górale pokazali moc oryginalnej muzyki z Podhala.
Było więc „Na Sabałową nutę”, piękne „Pozdrowienie” do słów Kazimierza Przerwy-Tetmajera” z repertuaru Zakopower i z sercem zaśpiewana pieśń „Powiydz ze mi, powiydz”. Ta akurat jako część baletu, wykonana przez Sebastiana Karpiela-Bułeckę. Uroku koncertowi dodawał też akompaniament wawelskich czyżyków i nastrojowe światło księżyca.
Sił nie oszczędzały młode zespoły, w większości złożone ze studentów Akademii Muzycznej - zwłaszcza w porywającym finale „Harnasiów”. Ich dyrygent Marek Moś słynie z nowatorskich przedsięwzięć muzycznych Jednak, jak mówi, czuwanie nad „nieharnasiowymi” wstawkami było najłatwiejsze. Najtrudniejsze okazało się jak najpełniejsze przekazanie tego, co skomponował Szymanowski. - Myślę, że młodzi ludzie lubią łączenie tego, co współczesne i mocne w dźwięku z klasycznym tonem - mówi Marek Moś. Podkreśla, że współpraca z Zakopower w całym projekcie była świetna, a spotkanie młodych muzyków z orkiestry i chóru z takimi scenicznymi osobowościami było dla nich ważnym doświadczeniem.
Do słuchaczy przemówił także sam twórca „historii zakopiańskiej”. W archiwalnym nagraniu z 1935 roku Karol Szymanowski opowiadał o premierze „Harnasiów” i o tym, że jest to jego najbardziej zrozumiałe i lubiane dzieło. Sławy i sympatii w XXI wieku przysporzył im także krakowski koncert.