Zgodnie z kilkusetletnią tradycją, po ulicach Krakowa harcował Lajkonik. W jego roli po raz 26. wystąpił Zbigniew Glonek, pracownik Krakowskich Wodociągów.
Tradycja pochodu Lajkonika czyli brodatego jeźdźca w stroju wschodnim poruszającego się na drewnianym koniku przytwierdzonym do pasa, nawiązuje do krakowskiej legendy głoszącej, że flisacy ze Zwierzyńca zwani „włóczkami” uratowali w XIII w. Kraków przed Tatarami i zabili ich wodza. Co roku w oktawę Bożego Ciała, barwny korowód z Lajkonikiem oraz otaczającymi go „włóczkami” i „mlaskotami” (czyli zwierzynieckimi muzykantami) wyrusza z ul. Senatorskiej na dziedziniec klasztoru Norbertanek.
Tutaj Lajkonik wykonuje swe pierwsze harce. Usiłuje uderzyć buławą w orła umieszczonego na chorągwi, którą wywija chorąży. Potem pochód, w takt marsza granego przez kapelę „mlaskotów”, ze śpiewem „Ten lajkonik, nasz lajkonik/Po Krakowie ciągle goni/Lajkoniku laj, laj/Poprzez cały kraj, kraj” (słowa Ewy Szelburg Zarembiny) rusza ulicami: Kościuszki i Zwierzyniecką, pod gmach Filharmonii Krakowskiej. Po drodze Lajkonik zbiera haracz od sklepikarzy i restauratorów.
Pod Filharmonią wykonuje kolejny taniec. Później przez ulice: Franciszkańską i Grodzką, zmierza ku Rynkowi Głównemu. W tym roku kard. Stanisław Dziwisz musiał się okupić Lajkonikowi, wręczając mu na dziedzińcu Domu Arcybiskupów Krakowskich srebrny medal za zasługi dla archidiecezji krakowskiej.
Pod wieżą Ratuszową Lajkonik otrzymał z rąk prezydenta Krakowa dobrze wypchaną kiesę z haraczem a następnie wykonał ostatni taniec w hołdzie dla miasta, zwany „urbem salutare”.