W ostatnim czasie ponownie politycy - tym razem z partii rządzącej - snują wielkie plany przywrócenia i remontu linii kolejowej Chabówka–Nowy Sącz. Idą nawet dalej - chcą wytyczenia zupełnie nowej linii. Wcześniej z takimi pomysłami „wyskakiwali” parlamentarzyści Prawa i Sprawiedliwości.
Niektóre dzienniki, np. "Gazeta Wyborcza", poświęcają temu tematowi sporo miejsca. Mam wrażenie, że ruszyła kampania, która pozwoli na odzyskanie zaufania wśród potencjalnych przyszłych wyborców.
Choć kibicuję z całego serca wszelkim planom, które mają poprawić transport w Małopolsce, to trudno sobie wyobrazić, aby akurat linia kolejowa Chabówka–Nowy Sącz czy ta w kierunku Zakopanego była dochodowa i ktoś naprawdę poważnie podszedł do sprawy jej remontu. Nawet jeśli się uda, to cała infrastruktura wokół już niszczeje. Wystarczy wymienić zamknięcie dworca w Chabówce, Rabce czy kas w Nowym Targu.
Na koniec pochwała. Minister transportu Sławomir Nowak zapowiedział, że znalazły się pieniądze na budowę "zakopianki" z Lublina do Rabki. Naprawdę chwała za to jemu i tym parlamentarzystom, którzy nakłonili go do takiej decyzji. Oby tylko nie skończyło się na zapowiedziach i transportowych marzeniach. O zasadności i potrzebie takiej inwestycji mogłaby powstać niejedna książka, gdyby zebrać nieskończenie wiele artykułów opublikowanych na ten temat.
I może jeszcze jedno. O organizacji zimowej olimpiady pod Tatrami będziemy mogli myśleć i mówić dopiero wtedy, gdy „zakopianka” będzie drogą ekspresową nie tylko do Rabki, ale przynajmniej do Nowego Targu.