Reklama

    Nowy numer 13/2023 Archiwum

Po brazylijski entuzjazm

Na ŚDM do Rio de Janeiro wyrusza także grupa młodych pielgrzymów z archidiecezji krakowskiej. Chcą spotkać się z papieżem i doświadczyć południowoamerykańskiej świeżości w przeżywaniu wiary.

Wśród wyjeżdżających na trwające od 23 do 28 lipca spotkanie młodych są nowicjusze, jak i doświadczeni pielgrzymi. – Byłem już na kilku Światowych Dniach Młodzieży, dlatego postanowiłem pojechać kolejny raz – mówi Piotrek z Suchej Beskidzkiej. Dodaje, że przyciągają go niepowtarzalna atmosfera, możliwość oderwania się od codzienności, spojrzenia w siebie, ale też spotkania z innymi ludźmi.

– Zarówno wolontariusze, jak i mieszkańcy są bardzo życzliwi dla jadących na ŚDM. Radują się z tego tak samo, jak my – zapewnia Katarzyna z Zakopanego. Oboje zgodnie przyznają, że najważniejszym punktem całego wyjazdu będzie spotkanie z nowym ojcem świętym. – Światowe Dni Młodzieży rozpoczął Jan Paweł II, który miał swój plan ich prowadzenia. Później kontynuował to Benedykt XVI, a teraz Franciszek. Myślę, że każdy z nas jest ciekaw, chce zobaczyć go i przekonać się, jaki jest na żywo, w kontakcie z młodzieżą – mówi Katarzyna. Wyjaśnia, że podczas nocnego czuwania przed Eucharystią między młodymi ludźmi zawiązuje się bardzo głęboka więź. – To jest kilka milionów młodych, śpiących pod gołym niebem, czekających na tę „światową” Mszę św. Wtedy widać, jak ludzie z różnych krajów potrafią się jednoczyć – tłumaczy. Piotrek dodaje, że dla niego ważnym elementem będzie obserwowanie entuzjazmu wiary, z którego słynie Ameryka Południowa. – To będzie też na pewno jakieś naładowanie akumulatorów tym ich entuzjazmem. W Europie już tego nie doświadczamy. Jest wręcz przeciwnie – mówi. Wyjazd na ŚDM to także okazja, by zwiedzić kraj, w którym się one odbywają. Pobyt w okolicach samego Rio de Janeiro na katechezach i czuwaniach modlitewnych poprzedza bowiem część turystyczna. – Ameryka Południowa to miejsce, do którego zawsze chciałam pojechać – cieszy się Katarzyna. – To wcale nie jest tak daleko – żartuje Piotrek. Wyjaśnia, że droga do Sydney na ŚDM w 2008 roku wiodła przez Amsterdam, Hongkong i Melbourne i zajęła 24 godziny. – Teraz mamy tylko 12 godzin lotu – mówi z uśmiechem. Taka wyprawa wymagała wcześniejszego przygotowania – zarówno organizacyjnego, jak i duchowego. Spotkania odbywały się każdego 16. dnia miesiąca, a rozpoczęły się już rok przed wyjazdem. – Musimy mieć jasny plan, żeby na miejscu uniknąć chaosu – przekonuje Katarzyna. Trzeba było m.in. wybrać miejsca, w które grupa uda się konkretnego dnia. Choć program każdych Światowych Dni Młodzieży jest podobny i zwykle trwają one od wtorku do niedzieli, i tak wybór nie był prosty. Zarówno w samym Rio, jak i w sąsiednich miastach katechezy będą głoszone w prawie 300 miejscach. W tym w pięciu po polsku.

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Wyraź swoją opinię

napisz do redakcji:

gosc@gosc.pl

podziel się

Reklama

Zapisane na później

Pobieranie listy