Około 4 tys. osób wzięło udział w uroczystej Mszy św. w intencji ojczyzny, odprawionej na Polanie Rusnakowej pod Turbaczem, przy kaplicy Papieskiej, w sercu Gorców.
Tę tradycję zapoczątkował w latach 80. XX w. ks. prof. Józef Tischner. Niektórzy pątnicy dotarli na Eucharystię na koniach czy rowerach, wielu założyło także stroje góralskie. Dzięki pięknej pogodzie można było podziwiać wspaniałą panoramę Gorców, Pienin i Tatr.
Plenerowa Msza św. rozpoczęła się od przemarszu pocztów sztandarowych po Polanie Rusnakowej w towarzystwie kapeli regionalnej. Wszystkich serdecznie i z humorem przywitał ks. Jan Gacek, kapelan Związku Podhalan. Jego członkowie byli głównymi organizatorami spotkania pod Turbaczem.
Homilię wygłosił ks. Władysław Zązel, znany kaznodzieja, także kapelan ZP i inicjator wesel bezalkoholowych. – Przychodzimy do miejsca, które jest skarbem. Pod nim nie kryją się tylko cudowne krajobrazy, ale przede wszystkim hasła wypisane na sztandarach: "Bóg, Honor, Ojczyzna" – mówił ks. Zązel. Zaapelował do rzeszy wiernych, aby nie bali się być gorliwymi wyznawcami Chrystusa. – Skończyły się czasy tzw. letnich katolików, kiedy wybierali sobie, co im pasowało z prawd wiary. Potrzeba wyznawców Chrystusa o gorących sercach! – podkreślał kaznodzieja. Wskazywał, że w pewnych sprawach nie może być mowy o kompromisie. – Stawiajmy na prawdziwą rodzinę, gdzie są mama i tata. Tylko w takim związku będą dzieci. Nie dajmy się – jak mówi ks. prof. Dariusz Oko – wpędzić w homogułag – mówił ks. Zązel. Wspomniał również inicjatywę wesel bezalkoholowych. Pozdrowił jedno z małżeństw, które uczestniczyło w Mszy św. pod Turbaczem, a obecnie przewodzi Stowarzyszeniu „Wesele wesel” i obchodzi srebrną rocznicę ślubu. Sakramentu małżeństwa udzielał im właśnie ks. Zązel.
Kapelani Związku Podhalan skierowali specjalne podziękowanie do członków zespołu góralskiego „Mali Śwarni”, którzy w tym roku obchodzą 30-lecie istnienia. To oni zapewnili oprawę liturgiczną Mszy św. pod Turbaczem. – To zdrowi duchowo ludzie, porządnie uformowani. Takich nasz kraj potrzebuje – mówił ks. Zązel.
W czasie Mszy św. modlono się za zmarłych członków Związku Podhalan, m.in. za ks. prof. Józefa Tischnera. Pielgrzymi zgromadzeni pod Turbaczem w modlitwach pamiętali również o kustoszu ludźmierskiego sanktuarium ks. prał. Tadeuszu Juchasie, który zmaga się z poważną chorobą.
– Przed nami wielki jubileusz 50-lecia koronacji figury Matki Boskiej Ludźmierskiej – Gaździny Podhala. To też jest ważny skarb w naszym życiu i dla naszej duszy. Nie zmarnujmy tego. Ukoronujmy nasze dusze! – zachęcali wiernych ks. Gacek i ks. Zązel.
O porządek i bezpieczeństwo na szlakach prowadzących pod Turbacz zadbali tradycyjnie goprowcy i strażacy z OSP z Nowego Targu-Kowańca i innych miejscowości. Na miejscu były też policja i Straż Leśna. Wiele osób przed lub po Mszy św. zatrzymało się na krótką modlitwą w pobliskiej kaplicy Matki Boskiej Królowej Gorców, nazywanej także kaplicą Papieską, Partyzancką lub Pasterską. Wybudowano ją w 1979 r. z okazji pierwszej pielgrzymki Jana Pawła II do ojczyzny, z inicjatywy Czesława Pajerskiego – właściciela polany i honorowego kustosza Muzeum Podhalańskiego w Nowym Targu.
Bardzo ciekawą historię z nabożeństwami pod Turbaczem opowiada nowotarżanin Paweł Ruge, pilot samolotów embraer należących do LOT. – Kiedyś wspólnie z kolegami poleciliśmy do kaplicy Papieskiej pod Turbaczem i krążyliśmy szybowcami. W tym miejscu występują wspaniałe prądy wznoszące, a wtedy akurat trwała Msza św. z udziałem ks. prof. Józefa Tischnera. Duszpasterz tego miejsca ks. Kazimierz Krakowczyk myślał, że to służby bezpieczeństwa przyleciały – wspomina pilot. Wszystko wyjaśniło się na lotnisku, kiedy ks. Kazimierz przyszedł zapytać o ten przelot. – I tak został naszym lotniskowym duszpasterzem – śmieje się P. Ruge.
Każdego lata na Msze św. odprawiane przez ks. prof. Józefa Tischnera przybywało coraz więcej ludzi. Pierwsze nabożeństwo zgromadziło prawie 2 tys. wiernych, głównie z Łopusznej i Nowego Targu. Dla górali Msze św. pod Turbaczem były – zwłaszcza w czasach komunistycznych – umocnieniem wiary. Stąd ks. Tischner nazwał te spotkania „poszerzaniem serc”.