Po dawnych basenach Cracovii zostały już tylko ruiny. "Wieczystemu użytkownikowi" to nie przeszkadza.
Aleja 3 Maja. To właśnie tą ulicą mieszkańcy spacerują codziennie do pętli tramwajowej „Cichy Kącik” czy parku im. H. Jordana. Pod numerem 23 stoi obrośnięta bluszczem brama. Wystarczy przez nią przejść, by znaleźć się w miejscu przypominającym plan mrożącego krew w żyłach thrillera - ogromna dżungla pełna dzikich chaszczy, zagadkowych hieroglifów na resztkach rozsypujących się murów i gnijących desek, które w każdej chwili mogą spaść na głowę. Jedynymi istotami żyjącymi są tu dwie kaczki. I bezdomni, ale oni wychodzą ze swoich pieczar dopiero po zmroku...
Jeszcze w latach 80. ub. wieku ten teren był rajem nie tylko dla młodych sportowców. To tutaj pierwszy raz skakali „na główkę” i trzymali w dłoniach pierwszą rakietę do gry w tenisa. – Kiedy byłem nastolatkiem, spędzałem tam każdą wolną chwilę – mówi pan Bogdan.
A teraz? Jak na basen przystało, woda jest, ale zielona i w minimalnych ilościach. Na torze olimpijskim pływają już tylko stare butelki, worki z zawartością, której lepiej nie dociekać i... lalka. Ktoś nawet rozwiesił ręcznik między drzewami – miejmy nadzieję, że jednak zrezygnował z próby kąpieli na pływalni z czasów młodości.
Dawne baseny Cracovii stały się oazą dla bezdomnych – tutaj śpią, czytają gazety, rozmawiają z kolegami, popijając trunki, a nawet przygotowują posiłki (czego pozostałości widać na załączonych fotografiach).
Kilka lat temu pojawiły się informacje, że na tym terenie ma znów powstać ogromy kompleks sportowy, z basenem, boiskami, kortami, a nawet SPA. Póki co, nic na to nie wskazuje. – Cracovia ma prawo wieczystego użytkowania tego terenu. Obecnie klub czeka na pozwolenia na budowę, planowane są inwestycje na tym terenie. Trudno powiedzieć, kiedy to nastąpi – informuje Karolina Kosek z MKS Cracovia.
Kiedy przyszły sierpniowe upały, krakowianie szczególnie odczuli, jak uboga jest oferta odkrytych pływalni w mieście. Taki obiekt sportowy przydałby się wszystkim – dzieciom, rodzicom i dziadkom. Trudno zrozumieć, dlaczego tak świetnie zlokalizowany obiekt, idealne miejsce dla rekreacji, zamienił się w zarośniętą chwastami ruinę.