Od kilku lat „Dziennik Polski” organizuje doroczny konkurs na najlepszego proboszcza, wikariusza i parafię z terenu Małopolski.
Właśnie dobiegła końca tegoroczna edycja tego jedynego w swoim rodzaju plebiscytu. Przez kilka wakacyjnych tygodni czytelnicy gazety oddawali głosy na swoich kandydatów w poszczególnych kategoriach. Nie ulega wątpliwości, że do tego typu głosowań kapłani i wspólnoty parafialne powinni podchodzić z odpowiednim dystansem, bo inaczej może im grozić frustracja (jeśli nie zostaną odpowiednio docenieni), zaś w razie sukcesu można wpaść po uszy w pułapkę pychy.
Złośliwi twierdzą, że konkurs ten jest tylko chwytem marketingowym, mającym na celu zwiększenie sprzedaży gazety w miesiącach wakacyjnych, więc w ogóle nie warto o nim mówić. Uważam jednak, że należy docenić jego niezaprzeczalnie pozytywną stronę, gdyż pokazuje on pozytywny obraz kapłana i parafii. Z radością czytałem fragmenty listów czytelników, z których wynika, że jest wielu księży służących całym sercem Bogu i ludziom, cenionych i lubianych w swych środowiskach, czyniących wiele dobra dla najuboższych. Niestety, o takich kapłanach rzadko możemy przeczytać na łamach innych gazet codziennych. Niektórzy redaktorzy uważają bowiem, że pisać o księdzu należy tylko wtedy, gdy jest on powodem skandalu i zgorszenia.
Wyraź swoją opinię
napisz do redakcji:
gosc@gosc.plpodziel się