Zaczęło się od braci Golców, których wówczas był fanem. Autograf muzyków rozpoczął serię, której rozmiarów nikt pięć lat temu się nie spodziewał.
Dzięki mozolnej, cierpliwej i wytrwałej pracy Michała Foryta kolekcja urosła do imponujących rozmiarów, a sam łowca autografów ma co wspominać, bowiem każdy podpis ma swoją własną, nieraz bardzo ciekawą historię. Teraz najciekawsze elementy można oglądać na wystawie w nowotarskim Miejskim Ośrodku Kultury.
W trakcie wernisażu kolekcjoner opowiadał, jak skomplikowana bywa droga do uzyskania oryginalnego podpisu gwiazdy. Czasem samo zdobycie adresu bywa problematyczne i trzeba zań zapłacić. Oprócz samej pracy są też wymierne koszty, bowiem do prośby o autograf trzeba zawsze dołączyć kopertę zwrotną ze znaczkiem.
Niektóre autografy można zdobyć osobiście, ale i do tego trzeba trochę sprytu. Łowca autografów musi zrobić dobry wywiad, np. którymi drzwiami do nowotarskiego MOK-u będzie wchodził Jarosław Kaczyński, by złapać prezesa i zdobyć trofeum. Można też przy okazji wprawić w osłupienie listonosza, który dostarcza autograf północnokoreańskiego piłkarza wysłany z... Rosji.
- Przyszedł do mnie z pytaniem, czy nie dałoby się zrobić wystawy z jego zbiorów - wspominał Gabriel Wolski, pracownik MOK i kurator wystawy. - Kiedy je zobaczyłem, dosłownie szczęka mi opadła - przyznał z podziwem.
Teraz każdy może się zachwycać bogactwem kolekcji Michała Foryta.