Podczas wielkiego uwielbienia, czyli finałowego koncertu 8. Festiwalu "7 x Gospel", zatrzęsły się mury Centrum Kongresowego Uniwersytetu Rolniczego.
Najpierw wokalne umiejętności zaprezentowali uczestnicy niezwykłych warsztatów, które po raz pierwszy odbyły się w Polsce. „Ciche uwielbienie”, czyli gospel w języku migowym, do Polski przywędrowało z Wielkiej Brytanii. – Gdy w naszym kościele pojawiło się kilka niesłyszących osób, postanowiliśmy pomóc im uwielbiać Boga. I tak powstał gospel w języku migowym, który jest połączeniem muzyki, mimiki, gestów i tańca – tłumaczyła Rhonda Adams, specjalistka od „gospelu na migi”.
Później serca publiczności zgromadzonej w wypchanej po brzegi uniwersyteckiej sali podbiły dzieci z Gospel Kids oraz seniorki pod wodzą Lei Kjeldsen, tworzące jedyny w swoim rodzaju i niepowtarzalny chór „Gospel 50 i 60+”, które udowodniły, że muzyka gospel nie zna granic.
Muzycznym talentem wykazało się też 9 młodych mam. – Te dziewczyny stanęły na głowie, żeby tu z nami być i po raz pierwszy od długiego czasu musiały uważnie spojrzeć w głąb swojej szafy i w lustro, bo chciały nie tylko pięknie zaśpiewać, ale także olśniewająco wyglądać – mówiła Sylwia Szulik, dyrygentka „Mama Gospel”. – Młode mamy na co dzień piorą, sprzątają, gotują, robią zakupy, a przede wszystkim wychowują młodego człowieka. I nie zawsze ktoś to docenia. Czasem to boli i wtedy najlepszym lekarstwem na smutki są ramiona kochającego Boga. Jego przytulenie jest jak wiatr w skrzydła. I o tym właśnie chcemy zaśpiewać – wtórowała jej Marysia Pabisiak, druga dyrygentka.
W końcu na scenę wkroczył 200-osobowy chór, utworzony w ciągu trzech dni przez niezwykle zdolnych uczestników 15. Warsztatów Gospel. Poprowadzili je wokaliści i instruktorzy gospel – Dathan Thigpen oraz Brian Fentress. Ich występ zelektryzował, zachwycił i wzruszył publiczność zgromadzoną w uniwersyteckiej sali. Bo ten koncert był także niezwykłą, muzyczną ewangelizacją, przeplataną świadectwami muzyków.
– Gdy w styczniu tego roku u mojej mamy zdiagnozowano czwarty stopień raka piersi, cała nasza rodzina początkowo była zdruzgotana. Pomyślałem jednak, że przecież głęboko wierzę w to, co każdego dnia śpiewam – że Bóg uzdrawia i nie ma dla Niego rzeczy niemożliwych. Dziś mama jest zdrowa. Chwała Panu! – opowiadał Dathan Thigpen.
– Niektórzy ludzie mówią, że wierzą w Boga, ale tak naprawdę życie układają i planują po swojemu. Aż w końcu stają w miejscu, w którym nie da się już żyć o własnych siłach, bo podejmowane decyzje mogą tylko człowieka zniszczyć. Wtedy zaczynają szukać Boga. To On decyduje o wszystkim – mówił z kolei Brian Fentress, poznaniak rodem z Detroit (od 2005 r. mieszka w Polsce), artysta śpiewający pięknym barytonem lirycznym. – Różnica między wiarą wynikającą z przyzwyczajenia a wiarą, która zbawia, jest ogromna. Zrozumiałem to. Wiem, że bez Boga byłbym nikim. To dlatego oddałem Mu całe swoje życie i choćby rodzina i przyjaciele się ode mnie odwrócili, ja będę przy Nim. Uwielbiam oddawać Mu cześć, bo On pokochał mnie w sposób doskonały i wierzę, że z Nim będę żyć wiecznie – zapewniał Brian.