Mówiła, że nie żałuje ani jednego dnia katechezy, dla której poświęciła 36 lat swego życia - powiedziała przed kilkoma laty w rozmowie z "Gościem Płockim" wieloletnia katechetka z Ciechanowa.
– Były lata, gdy uczyłam ponad 300 dzieci w warunkach, które wymagały dużego poświęcenia. Grupy bywały łączone, było ciasno, ale dzieci były posłuszne. Nigdy nie narzekałam na uczniów, ich nauczycieli czy rodziców. Nawet jeśli chodzi o plan ich lekcji, dyrekcje szkół były dla mnie wyrozumiałe – mówiła pani Irena.
– Doświadczyłam tego, że gdy religia była poza szkołą, było wiele hipokryzji i zakłamania. Dużo rodziców oficjalnie mówiło, że ich dzieci nie chodzą na religię albo mają inne zajęcia, a w rzeczywistości z ich polecenia były one w salce katechetycznej. To był czas kłamstw i półprawd. Na szczęście się skończył. Z mojego doświadczenia wiem, że katecheza w każdych warunkach potrzebuje dobrej woli od rodziców, nauczycieli i dzieci. Choćby dla tych ludzkich, uczciwych i dobrych powodów trzeba troszczyć się o katechezę w szkole – mówiła pani Irena. – Bycie katechetką nauczyło mnie wrażliwości, aby nie tylko oceniać, co dziecko wie, ale widzieć, jakie jest. Wielu uczniów miało różne problemy. Katecheza uczyła mnie ludzi i bardzo wiele jej zawdzięczam - dodała.
Pogrzeb Ireny Jędrzejczak odbył się w parafii św. Piotra Apostoła. Została pochowana na cmentarzu komunalnym w Ciechanowie.