W bazylice oo. dominikanów odbyła się tradycyjna jazzowa Msza św. oraz zaduszkowy koncert.
– Bez Ciebie już zawsze będzie nierówno – łamiącym się głosem wspominał zmarłego kolegę jeden z jazzmanów. Długą listę imion i nazwisk tych, którzy odeszli, muzycy odczytywali do mikrofonu.
– Oni nas ukształtowali, tak wpłynęli na moją edukację muzyczną, że trzeba było zamówić za nich Mszę św. – mówił Jan Budziaszek, perkusista „Skaldów”.
Pierwsza jazzowa Eucharystia odbyła się 26 lat temu. Wszystko zaczęło się od niewielkiej kartki – listy na wypominki. Gdy Jan Budziaszek zapisał już wszystkie osoby z rodziny, zostało niewypełnione miejsce. Pisał dalej: Louis Armstrong, Duke Ellington.
– Tak, wierzę, że gdy Duke Ellington zagra na swojej wspaniałej trąbce, na pewno wpuszczą go do nieba – mówił Jan Budziaszek tuż przed tegorocznym koncertem.
Po Mszy św. i modlitwie za zmarłych zaczęła żyć muzyka. Rozpoczął Jerzy Bożyk, który podobno nie opuścił dotąd żadnej Mszy św. jazzowej. Było patriotycznie i religijnie, aż przyszedł czas na zmianę pokolenia. Zaśpiewała młodziutka Agata Kuliś z zespołem, a po niej m.in. Boba Jazz Band oraz Krakowska Grupa Jazzowa.