Na krakowskim Balu Niepodległości patriotycznie tańczono, śpiewano, degustowano i hojnie wsparto Fundację Świętego Brata Alberta.
Kamienica Czeczotki na roku Wiślnej i Św. Anny przez lata kojarzyła się z domem handlowym. Dziś mieści wspaniałe sale wykorzystywane do organizacji wesel, studniówek i balów. I tam właśnie, w sobotni wieczór polonezem prowadzonym przez Andrzeja Bienasa, aktora Teatru Witkacego, rozpoczął się dobroczynny Bal Niepodległości.
Bawiono się pod niezwykłą scenografią opartą na białych i czerwonych ptakach wykonanych przez podopiecznych fundacji z Radwanowic. Narodowe barwy miały też… wszystkie podawane potrawy. Specjalne menu przygotowano według przepisów Mikołaja Reya, kulinarnego artysty i zarazem potomka w prostej linii Mikołaja Reja z Nagłowic.
Goście pokazali klasę nie tylko na parkiecie. Po północy postanowili zrobić konkurencję „Lekcji śpiewania” i wykonali mini-recital piosenek legionowych przy akompaniamencie Stanisława Markowskiego. Znany krakowski fotografik w nagrodę (także za zaangażowanie w organizację lutowego Balu Niepokornych) został uhonorowany pamiątkową szablą. Wielkie brawa dostali też krakowscy radni: Adam Kalita i Marcin Szymański, pomysłodawcy i organizatorzy Balu Niepodległości.
Z opóźnieniem – ze względu na pożar pociągu – dotarła silna grupa z Kongresówki, na czele w Rafałem Ziemkiewiczem, Tomaszem Sakiewiczem i Jerzym Jachowiczem. W sumie bawiło się 220 osób 12 województw, była także delegacja z Chicago. Ale gdy doszło do licytacji przedmiotów ofiarowanych na rzecz Fundacji Świętego Brata Alberta, najdzielniej stawali krakowianie. Ksiądz Tadeusz Isakowicz – Zaleski z dumą poinformował, że zebrano z aukcji blisko 50 tys złotych. Rekordowym fantem na licytacji okazał się zerowy numer medalu Pieta Smoleńska autorstwa prof. Piotra Suchodolskiego. Rekomendowany przez dr Zuzannę Kurtykę osiągnął wartość 11.000 złotych. Zdobywca fantu, po opłaceniu wygranej, przekazał go z powrotem Fundacji im. Brata Alberta.