O przygotowywanym statucie dla ogólnopolskiego seminarium duchownego dla starszych kandydatów do kapłaństwa rozmawiamy z Grzegorzem Rysiem, biskupem pomocniczym archidiecezji krakowskiej.
Ks. Ireneusz Okarmus: Księże Biskupie, skąd wziął się pomysł utworzenia w Polsce seminarium duchownego dla starszych mężczyzn, którzy chcą przygotowywać się do przyjęcia święceń kapłańskich?
Bp. Grzegorz Ryś: Jest to pomysł, który ostatecznie został sprecyzowany trzy lata temu, na corocznym zjeździe rektorów wyższych seminariów duchownych w Polsce. Prowadziłem wówczas tę konferencję i zaproponowałem, by jeden z dwóch tematów do dyskusji dotyczył zasadności powstania w Polsce seminarium duchownego dla mężczyzn od 35 roku życia. Temat ten pojawił się w odpowiedzi na pewne konkretne doświadczenie Kościoła w Polsce. Otóż jest stosunkowo dużo mężczyzn, 35-letnich i starszych, którzy przychodzą do rektorów seminariów, gdyż chcą przygotowywać się do kapłaństwa. Ponieważ takie zjawisko było sygnalizowane z wielu seminariów w Polsce, dlatego na tę konferencję zaprosiliśmy ks. Antoniego Figuredo, który posługuje w jednym z seminariów w Rzymie, gdzie do kapłaństwa przygotowują się mężczyźni w starszym wieku. Przedstawił on rektorom całe spektrum możliwości. Pokazał skąd się bierze wartość takich seminariów i bogactwo późnych powołań. Bo gdy ktoś przychodzi do seminarium mając 60 lat, to oznacza, że w swoją posługę kapłańską wnosi całe doświadczenie wcześniejszego życia. Dlaczego mielibyśmy się zamykać na to bogactwo? Przecież Bóg może powoływać do kapłaństwa mężczyzn w każdym wieku. Nie tylko 19-latków.
Gdybyśmy teraz otworzyli seminarium duchowne dla „późnych powołań”, to ilu kleryków mielibyśmy na pierwszym roku?
Przypuszczam, że 20 a nawet 25. To jest dużo. W tym roku, w wielu seminariach duchownych przyjmowano mężczyzn nawet po 40. roku życia. W Warszawie przyjęto trzech takich kandydatów. Prowadziłem w tym roku rekolekcje dla kleryków w seminarium duchownym w Lublinie i zauważyłem, że na pierwszym roku średnia wieku jest wyższa niż na piątym. To pokazuje, że można formować duchowo człowieka po 40. roku życia razem z klerykami, którzy przychodzą zaraz po maturze. I to może przekładać się na bogactwo duchowe w obrębie takiego rocznika. Ale też niejednokrotnie rektorzy seminarium mają poczucie trudności, jakie rodzą się z tej sytuacji. 40-latek ma bowiem inne doświadczenie życiowe, często ukończone studia wyższe, nierzadko doświadczenie twórczej i samodzielnej pracy. Przede wszystkim jest już człowiekiem uformowanym w wartościach ludzkich. Natomiast młody człowiek ma to wszystko przed sobą. I nawet jeśli stawia sobie takie same pytania dotyczące wiary i kapłaństwa, to odpowiedzi na nie są inaczej sformułowane.
Pełny tekst rozmowy można znaleźć w najnowszym "Gościu Krakowskim" (nr 47 z datą 24 listopada).