- Wszystkie litery, których uczyliśmy się w pierwszej klasie, padają ofiarą naszego zapominalstwa - mówią Ania i Grzegorz i zapraszają do swojej szkoły kaligrafii.
Na przykład wielkie „D” powinno się pisać jednym ruchem ręki, robiąc pętelkę między „brzuszkiem” a pionową kreską. Z kolei przy wielkich literach „F” i „G” nie wolno iść na skróty i pisać ich w formie drukowanej. Także małe „p” i „b” nie bez powodu mają otwarte „brzuszki” – dzięki nim mają się łączyć z kolejnymi literami słowa. Brzmi skomplikowanie?
– Czasem przychodzą do nas ludzie, którzy odnieśli życiowe sukcesy, ale mają problem ze starannym pismem. Gdy muszą stworzyć swój „podpis prezesa”, nie potrafią tego zrobić albo nie mają na to pomysłu. Pewnego biznesmena wysłał do nas jego mentor, który stwierdził, że „to coś” nie może być firmowym podpisem – opowiadają Anna i Grzegorz Barasińscy, założyciele krakowskiej Szkoły Kaligrafii, Iluminacji i Dziedzin Pokrewnych oraz Polskiego Towarzystwa Kaligraficznego, sklepu „Kaligraf” i Szkoły Ariadny.
Gęsim piórem do biskupa
– Wiara jest dla nas jako rodziny bardzo ważna, dlatego Bóg jest obecny również w naszej pracy i szkole – zarówno w sprawach związanych z prowadzeniem firmy, jak i podczas wyboru tekstów na warsztaty. Zdarza nam się wtedy dyskretna ewangelizacja – podkreśla Grzegorz.
Wiosną tego roku, podczas pierwszych warsztatów „Z Kells do Krakowa” (nawiązujących do Księgi z Kells, nazywanej Ewangeliarzem Świętego Kolumbana oraz dziełem aniołów, słynącej z pięknych iluminacji wykonanych przez celtyckich mnichów), dzieci poznawały tajniki iluminatorstwa, ozdabiając inicjał modlitwy „Ave Maria”.
Pasją kaligrafii Grzegorz zaraził kiedyś Anię. Poprzez piękne pisanie razem kontemplują Boga Monika Łącka /GN Z kolei odbywające się od czterech lat warsztaty pod hasłem „List do św. Mikołaja” (w tym roku potrwają od 2 do 6 grudnia) są znakomitą okazją do przypomnienia postaci biskupa z Miry (który z krasnalem w czerwonym płaszczu nie ma nic wspólnego) oraz do rozmów o dobru. Ania i Grzegorz najpierw przypominają dzieciom podstawy pisma szkolnego, wywodzącego się z kursywy angielskiej – bardzo pięknego pisma, które powstało w XVIII wieku i jest uznawane za kaligrafię w pełnym tego słowa znaczeniu. Później dzieci – na zachętę do tego, by i one ładnie pisały – dostają swoje imię wykaligrafowane w zeszycie. – W tym roku chcielibyśmy też rozdać dzieciom modlitwę do św. Mikołaja – patrona „daru człowieka dla człowieka”. Szukamy sponsora! – mówią kaligrafowie.
Ostatnią częścią warsztatów jest pisanie listu do świętego – gęsim piórem, na bardzo długim zwoju papieru. – Staramy się wtedy tłumaczyć dzieciom, by oprócz marzeń o lalce Barbie, klockach czy laptopie, życzyły też sobie i swoim bliskim prawdziwego i trwałego dobra: miłości, radości, rodzinnego ciepła nie tylko podczas zbliżających się świąt Bożego Narodzenia, ale i przez cały rok – opowiada Ania.
Także dorośli adepci kaligrafii, gdy dowiadują się, że ich zadaniem będzie piękne przepisanie jakiegoś tekstu, najczęściej wybierają... Pismo Święte lub fragmenty dzieł różnych świętych. – By prawidłowo napisać i pozłocić litery, trzeba poświęcić temu sporo czasu, zmęczyć ręce, zgiąć kark. Takiego wysiłku warte są słowa ważne, dlatego nasze myśli kierują się wtedy ku sprawom duchowym, do Boga – zauważa Grzegorz.