- Wszystkie litery, których uczyliśmy się w pierwszej klasie, padają ofiarą naszego zapominalstwa - mówią Ania i Grzegorz i zapraszają do swojej szkoły kaligrafii.
Wzorzec pierwszaka
Jak zapewniają Ania i Grzegorz, kaligrafować może każdy – wystarczy tylko odrobina pokory, wytrwałości i wiary w siebie, bo na pierwszej lekcji nikt nie obiecuje, że będzie łatwo.
Warsztaty zaczynają się zawsze od... rysowania szkolnych szlaczków i kółeczek. Z pozoru to zabawa, a w rzeczywistości ćwiczenie, które wymaga sporego wysiłku i uczy prawidłowego trzymania pióra oraz ułożenia stalówki. W dobie smartfonów, tabletów i innych elektronicznych gadżetów dzieci uczą się bowiem pisać na klawiaturze telefonu komórkowego. Z kolei dorośli piszą przede wszystkim na komputerze. Podążanie za nowinkami technicznymi uwstecznia jednak nasze zdolności manualne – coraz mniej rysujemy, malujemy i wycinamy. W efekcie ręka nie jest odpowiednia wyćwiczona i nawet czytelne zaadresowanie koperty bywa nie lada kłopotem.
– Na warsztatach widzimy, że bardzo dużo dzieci ma problem z dysgrafią i dysortografią. Nie oznacza to, że kiedyś tych dysfunkcji nie było. Były, ale nikt nie słyszał o poradniach i zaświadczeniach, które często zwalniają z jakiegokolwiek wysiłku. Dawniej dzieci ćwiczyły aż do skutku – mówi Anna, polonistka.
Zdarza się, że choć rodzice chcą dziecku pomóc, to tak naprawdę szkodzą mu. Mając diagnozę „dysgrafia” dziecko może bowiem wyjść z założenia: „Po co się starać, skoro i tak się nie nauczę?”.
Pasją kaligrafii Grzegorz zaraził kiedyś Anię. Poprzez piękne pisanie razem kontemplują Boga Monika Łącka /GN – To błąd, bo ciężką pracą można osiągnąć wspaniałe efekty. Dowodem na to jest pokolenie naszych dziadków, którzy po ukończeniu zaledwie szkoły podstawowej mogli pochwalić się wypracowanym, kształtnym pismem. Mieli mocne charaktery i wiedzieli, że trzeba się starać, bo przed wojną staranne pismo i piękna wymowa miały wielką wartość – dodaje Grzegorz, religioznawca z wykształcenia, a historyk z zamiłowania.
Podczas zajęć z uczniami czwartej klasy szkoły podstawowej często okazuje się też, że zbyt szybko zaczęli oni pisać w zeszytach szerokoliniowych. Zatrzymali się na poznaniu liter i nauce czytania, opanowali „wzorzec pierwszaka” i od razu próbują nadać swojemu pismu indywidualny styl. – Z kolei, aby na lekcjach nadążyć za tempem dyktowania, piszą litery drukowane, bo zapomnieli, jak należy je łączyć. A tego właśnie uczy kaligrafia – tłumaczy Ania.
Tym, co dzieje się na warsztatach, dzieci są więc zachwycone – w końcu nie muszą przepisywać z tablicy (bezmyślnie nieco i od niechcenia) nudnych ćwiczeń, które nagle stają się ciekawą i wciągającą zabawą. Widzą efekty swojej pracy i cieszą się, że ktoś docenia ich wysiłek.
– Jak to cudownie, że jest kaligrafia! – mówią z kolei ich nauczyciele, dziękując prowadzącym zajęcia za to, że nie tylko pokazują piękno tej trudnej sztuki, ale również wprowadzają element kontemplacji pisma. A stąd już tylko prosta droga do kontemplacji Piękna najdoskonalszego...
Patronat medialny nad akcją „List do św. Mikołaja” objął m.in. „Gość Niedzielny”. Do udziału w niej zaproszone są wszystkie szkoły, które zapisywać się mogą, pisząc pod adresem: biuro@kaligraf.eu. Warsztaty potrwają od 2 do 6 grudnia i będą się odbywały w Wojewódzkiej Bibliotece Publicznej (Oddział dla Dzieci "Rajskie Jabłuszko"), ul. Rajska 1, parter, pokój nr 48. Zajęcia będą się odbywać w godzinach pracy oddziału. Z kolei wieczorami, od godz. 17 do 19. organizatorzy zapraszają dzieci, młodzież
i dorosłych na lekcje kaligrafii i spotkania z osobami, które zawodowo zajmują się kaligrafią. Będzie możliwość, by poznać tajniki warsztatu kaligrafa i iluminatora, obejrzeć wystawę prac, a także dowiedzieć się więcej o samym św. Mikołaju z Miry.
Szczegółowe informacje o „Liście do św. Mikołaja” oraz innych warsztatach dla dzieci i dorosłych można znaleźć na: www.szkola-kaligrafii.pl.