Miejsca pracy tworzą przedsiębiorcy. Samorząd ma ich do tego zachęcać. W Zatorze już się to udało.
Tu na razie jest ściernisko, ale będzie San Francisco – śpiewali kiedyś bracia Golcowie. Piosenka idealnie pasuje do historii Zatora. – Byliśmy kiedyś potęgą gospodarczą, ale to było w średniowieczu – żartuje burmistrz Zbigniew Biernat, nawiązując do pięknej historii Księstwa Zatorskiego. Natomiast czasy komuny i pierwsza dekada III RP oznaczały dla Zatora stagnację, a dla mieszkańców i brak perspektyw. Stąd się tylko wyjeżdżało. Po reformie administracyjnej miasto zyskało miano swoistego „trójkąta bermudzkiego” na styku dawnych województw krakowskiego, katowickiego i bielskiego. Dziś Zator – głównie dzięki parkom rozrywki – stał się mekką dla turystów (zwłaszcza tych z dziećmi kochającymi dinozaury), ale także ziemią obiecaną inwestorów.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.