O wyzwaniach, jakie stawiają narzeczeństwo i małżeństwo, w auli św. Tomasza przy klasztorze oo. dominikanów z młodzieżą z DA "Beczka" rozmawiała Wanda Półtawska.
Ma za sobą niespełna 66 lat małżeństwa, 65 pracy w poradni małżeńskiej, 4 lata przebywania dniami i nocami z prawie 350 kobietami w obozie koncentracyjnym, kilkanaście publikacji i nagród.
– To jedno sobie zapamiętajcie: Nie chodzi o twój plan, ale o Boży plan dla ciebie. Dlatego twoim pierwszym zadaniem jest odczytanie woli Boga. Nie na zasadzie, czy znalazłam chłopaka, czy podoba mi się dziewczyna, ale co wybrał dla mnie Bóg. Posłuszeństwo Bogu to prosta droga do świętości – mówiła doktor medycyny i przyjaciółka Jana Pawła II.
Tematem spotkania było pytanie, czy narzeczeństwo jest jeszcze dzisiaj potrzebne. Ale zanim Wanda Półtawska na nie odpowiedziała, mówiła dużo o małżeństwie. Powtarzała, że jest ono powołaniem. – Jedynym pewnikiem jest śmierć, a życie tutaj, na ziemi jest drogą do nieba. Albo mamy tę drogę przejść z kimś albo sami – przekonywała Wanda Półtawska.
Jej zdaniem monogamiczny związek z dozgonną wiernością to najtrudniejsza z dróg, dlatego trzeba się do niego przygotować. – Dawniej okres narzeczeństwa był nieodzowny. Wierność, czystość, poznanie (także rodziny wybranka czy wybranki), później podziw dla drugiej osoby, akceptacja jej inności. Teraz potrzebne są znaki miłości i prawo do wierności – stwierdza Wanda Półtawska o czasie po zaręczynach. To przedsionek udanego związku.
Wanda Półtawska na ten udany związek podaje prawdziwe recepty. – Nie można kochać bez podziwu. Zakochanie oznacza „kocham swoje reakcje”. Kochanie – kocham człowieka takim, jakim jest. Nie o to chodzi jak wygląda, jakie ma wykształcenie, ale co jest w duszy tego człowieka. Nie lekceważcie czyichś małych wartości! Małżeństwo ma być źródłem szczęścia! Ma być zawarte na drodze porozumienia duchowego – przekonywała.
Nie ominęła także najbardziej kontrowersyjnych, ale aktualnych tematów, takich jak wmawianie fałszywych teorii na temat płci i współżycia przedmałżeńskiego. – Czasem można wpaść w pułapkę myśląc, że jeśli tylko raz podejmiemy współżycie przed ślubem, to się nic nie stanie – mówiła opowiadając tragiczną historię.
Po jednym ze spotkań z Wandą Półtawską pewna dziewczyna przyznała się jej, że współżyje z narzeczonym. – Zawołałam tego chłopaka, powiedziałam im, że grzeszą cudzołóstwem i oboje wysłałam do spowiedzi. Po jakimś czasie ta sama dziewczyna znów do mnie przyszła – z bukiecikiem kwiatów i łzami w oczach. Przyszła podziękować za to wysłanie do spowiedzi. Jej narzeczony krótko po niej, utopił się… – przestrzegała W. Półtawska.