W Filharmonii Krakowskiej odbył się koncert charytatywny dla Marka Pacuły, artysty Piwnicy pod Baranami.
Zwykle bywało tak, że to Marek Pacuła przygotowywał koncerty dla innych, a przede wszystkim urodzinowy, coroczny koncert dla zmarłego w 1997 r. Piotra Skrzyneckiego, twórcy i charyzmatycznej postaci Piwnicy Pod Baranami... Teraz artyści – jego przyjaciele – organizują występy dla niego, np. charytatywny koncert w Filharmonii Krakowskiej.
Marek Pacuła to postać niezwykła, nietuzinkowa wręcz. Jest „człowiekiem orkiestrą” (Pan Bóg talentów mu nie poskąpił): temperamentnym dziennikarzem, scenarzystą, reżyserem, satyrykiem – autorem wielu trafnych i wytrzymujących cezurę czasu tekstów. Niestety, jakiś czas temu zaniemógł i po skomplikowanej operacji znajduje się obecnie w śpiączce, pod czułą opieką swojej żony Barbary. M. Pacuła potrzebuje teraz kosztownych zabiegów i rehabilitacji, dlatego bilety na koncert były cegiełkami na ten cel...
Artyści piwniczni i ci z całej Polski przyjechali pod choinkę ustawioną na scenie krakowskiej filharmonii, aby zaśpiewać dla Marka to, co lubi najbardziej, czego chciałby posłuchać... A on od czasu do czasu komentował to osobiście – dzięki nagraniom jego wypowiedzi były kontrapunktem tego, co się działo na scenie i nie tylko (gości już w foyer witała góralska kapela). Koncert rozpoczęli Skaldowie utworem „Życzenia z całego serca..." – bo wszyscy życzymy Markowi Pacule uśmiechu słońca na twarzy i wielu dobrych dni.
Koncert nie był jednorodny stylistycznie, bo Markowi chcieli solidarnie pomóc artyści reprezentujący różne style i gatunki artystycznej wypowiedzi. Katarzyna Cygan śpiewała jazzowo (to ona była współorganizatorką koncertu), na fortepianie zagrała Katarzyna Musiał, utytułowana pianistka światowej marki, Beata Paluch przypomniała „Skrzypka Hercowicza”, a Mieczysław Święcicki pięknie zaśpiewał „Jęczmienny łan”. Dla dziadka, bo Marek Pacuła już nim jest, pięknie zagrała na wiolonczeli uczennica podstawowej szkoły muzycznej, 10-letnia Pola Krzysztofik, która po raz pierwszy wystąpiła na scenie. Czesław Jakubiec śpiewał o „Józefie wklęsłorękim”, a na fortepianie wspomagał go Tomasz Śliwiński. Wystąpili też Marek Bałata, Stan Borys i wielu innych znakomitych wykonawców. Całość w swoisty sposób prowadził dyskretnie poeta Bronisław Maj.
Ważnym punktem programu była aukcja prowadzona energicznie przez Jerzego Fedorowicza. Licytowano i kupiono obraz Jana Kantego Pawluśkiewicza (za ponad 3 tys. zł), zapis nutowy Zygmunta Koniecznego (1,5 tys. zł), projekt kostiumu Jerzego Skarżyńskiego (600 zł) i medal – plakietkę z brązu profesora Stefana Dousy (1,5 tys. zł). Dodatkowo wylicytowano i inne przedmioty – pościel, bransoletkę i obraz z domowych zbiorów Marka Pacuły.
Po przerwie, po odczytaniu specjalnego listu od Bogdana Zdrojewskiego, ministra kultury i dziedzictwa narodowego, śpiewom i tańcom nie było końca, a koncert zakończył się o północy.
Solidarność ludzka nie zawiodła, szczodrość też – czekamy więc na powrót Marka na scenę.