„Wigilia to nie jest akcja dla celebrytów” – mówi Jan Kościuszko. Niestety sam przyjął postawę i styl celebryty.
Wiele radości jest w dawaniu. Zwłaszcza ubogim. Za dużo radości może jednak uderzyć do głowy. I to jest, niestety, przypadek Jana Kościuszki, który zajął się rozliczaniem innych z dobroczynności. Znany restaurator w związku z niedzielną wigilią jak zwykle dziękował, ale tym razem i ganił. Hołd należny złożył sponsorom i władzy świeckiej, głos oburzenia skierował w stronę krakowskiej kurii. Ciepłym słowem obdarzył prezydenta Krakowa i ministra pracy, a publicznie zaatakował… kardynała Dziwisza. Że niby w trakcie wigilii na Rynku tylko „robi sesję zdjęciową i znika”.
Styl i język ataku może szokować (są tam i gorsze rzeczy). Nie bardzo bowiem wiadomo, po co pan Kościuszko to robi? Przecież Boże Narodzenie to czas wyjątkowy, czas pokoju i pojednania, nawet z wrogiem prawdziwym, a co dopiero z wyimaginowanym. Zarzucanie kardynałowi obojętności na los ubogich, insynuowanie, że pojawia się na Rynku, by ogrzać się przy blasku „największej wigilii w Polsce” może budzić…. tylko zażenowanie i niesmak.
Przy całym szacunku wobec wysiłku finansowego i organizacyjnego krakowskiego restauratora, to kropla w morzu nie tylko potrzeb, ale i skali pomocy, jakie świadczą na co dzień dzieła charytatywne krakowskiej kurii. Nie czas i nie miejsce, by je tu wyliczać, a także mówić o tym, czym jest bezinteresowność. Nie jest godziwa taka licytacja, więc ją sobie darujmy. Zapraszamy pana Jana na tradycyjną wieczerzę wigilijną do oo franciszkanów, tam – bez kamer i mikrofonów - będzie okazja połamać się opłatkiem.