Damy i kawalerowie Medalu św. Brata Alberta oraz osoby niepełnosprawne zdobią niezwykły kalendarz na 2014 rok.
– Gdy o pomyśle na kalendarz opowiedzieliśmy ks. Tadeuszowi Isakowiczowi-Zaleskiemu, prezesowi fundacji, dostaliśmy zielone światło. Dopiero niedawno przyznał się, że do końca nie dowierzał, że uda się zrealizować ten szalony i ambitny plan, bo oprócz postawienia na piedestale osób niepełnosprawnych, chcieliśmy też zaangażować w projekt laureatów przyznawanego od 1997 r. Medalu św. Brata Alberta – śmieje się Grzegorz Popadiak, współtwórca kalendarza.
A pomysł na stworzenie tak oryginalnego kalendarza zrodził się ponad dwa lata temu. Potrzeba było tylko iskry, by od idei przejść do konkretnych czynów.
– Fundacja im. św. Brata Alberta kalendarze wydaje od dawna, ale do tej pory zawsze zdobiły go prace osób niepełnosprawnych, czyli naszych utalentowanych podopiecznych, którzy potrafią namalować przepiękne obrazy – mówi G. Popadiak. – Wiedząc, że możemy liczyć na pomoc świetnego fotografa Mirosława Mroza i jego Studia Fotografii Reklamowej „Studio 22”, wraz z Arkadiuszem Tomasiakiem, sekretarzem fundacji, postanowiliśmy w końcu, że tym razem warto pokazać autorów tych wszystkich pięknych obrazów. Bo zadaniem fundacji nie jest chowanie ich pod bezpiecznym kloszem – my chcemy oddawać ich społeczeństwu – dodaje.
Bardziej karkołomnym zadaniem wydawało się przekonanie do pomysłu „vipów”, czyli laureatów Medalu św. Brata Alberta. Wszystkich dotychczasowych jest kilkudziesięciu. Twórcy kalendarza zdecydowali się postawić na tych najbardziej rozpoznawalnych – aktorów, muzyków, sportowców. Na celowniku znalazło się w sumie 13 osób: Małgorzata Kożuchowska (styczeń), Lidia Jazgar (luty), Marek Kamiński (marzec), Agnieszka i Ula Radwańskie (kwiecień), Natalia Partyka (maj), Ewelina Flinta (czerwiec), Roman Kluska (lipiec), Ewa Błaszczyk (sierpień), Adam Nowak (wrzesień), Emilian Kamiński (październik), Anna Dymna (listopad) i kard. Franciszek Macharski (grudzień). Okazało się jednak, że wszyscy propozycję przyjęli z wielkim entuzjazmem i, mimo chronicznego braku czasu, na sesję zdjęciową postanowili go znaleźć.
13 dam i kawalerów Medalu św. Brata Alberta propozycję fundacji, by stworzyć "kalendarz z gwiazdami", przyjęło z wielkim entuzjazmem Archiwum Fundacji im. św. Brata Alberta – Planowaliśmy, że całe przedsięwzięcie rozpoczniemy od osób, które znamy najlepiej i byliśmy pewni, że się zgodzą. Na pierwszy ogień 25 lipca miała iść Lidia Jazgar. Życie napisało jednak inny scenariusz, a ja przeszedłem wszystkie szczeble, by dotrzeć do kardynała (którego serdecznie pozdrawiamy i życzymy powrotu do sił) – opowiada G. Popadiak.
Najpierw zapukał na furtę klasztoru sióstr albertynek, gdzie mieszka ksiądz kardynał. Potem dostał wewnętrzny numer siostry Dolorosy opiekującej się kardynałem. Następnie bezpośredni numer jej telefonu, a w końcu numer osobistej komórki kard. Macharskiego. Gdy zadzwonił, usłyszał, że za godzinę ma się pojawić w klasztorze. Rozmowa „na żywo” trwała 45 minut. Kardynał wydawał się być przychylny pomysłowi, ale dopiero w ostatniej chwili powiedział: „Dobrze, pomogę”. – Gdy wracałem, zadzwoniła s. Dolorosa, że ustalony na sesję zdjęciową dzień odpada, bo kardynał ma wtedy mnóstwo spotkań. Chwilkę później zadzwonił kardynał z pytaniem: „co robimy?”. Ustaliliśmy nowy termin, 25 lipca, czyli przed Lidią Jazgar – mówi G. Popadiak.
Na planie zdjęciowym kardynał był chyba nawet mniej skrępowany od sprawców zamieszania… – Nie tylko chętnie pozował do zdjęć, ale też siedział z nami przy kawie, herbacie i paluszkach, żartował i przekomarzał się tak, jakby czas przeznaczony na sesję zatrzymał się. Gdy w końcu musiał już iść, odprowadzałem go do drzwi. Nagle, idąc za mną, zniknął. Okazało się, że po cichu wrócił na plan, raz jeszcze spojrzał na wszystkich i dopiero wtedy poszedł – wspomina Grzegorz Popadiak.
– Z każdą z tych osób wiążą się anegdoty, które przytrafiały nam się podczas pracy. Gdy pozowałam w towarzystwie dzieci, to na planie mieliśmy bunt – jedna z dziewczynek, Oliwka, powiedziała nagle, że więcej w obiektyw patrzeć nie będzie. Dopiero gdy skończyliśmy pracę, uśmiechnęła się i wtedy zrobiłam jej mnóstwo zdjęć – śmieje się Anna Dymna.
Kalendarz można kupić we wszystkich 29 placówkach fundacji (m.in. w Radwanowicach, Krakowie, Chrzanowie, Trzebini, Chełmku, Libiążu). Jego ceną jest dobrowolna wpłata-cegiełka na cele Fundacji im. św. Brata Alberta. Można go też zamówić (telefonicznie lub mailowo), a gdy wpłacimy datek na konto fundacji, listonosz dostarczy go do domu.