Im bliżej drugiego skoku, tym bardziej rosła temperatura wśród setek kibiców zgromadzonych w Zębie, rodzinnej miejscowości Kamila Stocha.
Temperatura rosła z minuty na minutę. Po pierwszym skoku Kamila wszystkich opanowała radosna atmosfera. Nie mogliśmy już doczekać się drugiej serii. Kibice - co warto podkreślić - dopingowali także pozostałych polskich zawodników, kiedy oddawali oni swoje skoki.
Kiedy tylko na wielkim telebimie pojawił się ostateczny wynik, oznaczający dla Kamila drugi złoty medal na olimpiadzie w Soczi, odezwały się wuwuzele. Flagi powiewały, a i łzy wzruszenia lały się obficie.
Na wspólne kibicowanie przyszły setki górali i turyści. Towarzyszyła im kapela regionalna. Wśród kibiców nie zabrakło VIP-ów, na czele z premierem Donaldem Tuskiem, świtą doradców oraz samorządowcami z Podhala.
Będąc na Podhalu przed rozpoczęciem kibicowania Donald Tusk odwiedził Szkołę Mistrzostwa Sportowego, której absolwentami są m.in. Justyna Kowalczyk i Kamil Stoch. Niedawno pisaliśmy na łamach GN o poważnych kłopotach finansowych szkoły i chęci jej zamknięcia przez władze samorządowe. Pewnie teraz karta w historii szkoły się odwróci.
Oby radość z tego wydarzenia bez precedensu trwała całe wieki. Oby premier miał więcej powodów do radości i okazywał ją tak, jak to było dzisiaj na Podhalu. Wszak Kamil Stoch to pierwszy w historii polskich zawodników zdobywca dwóch złotych medali w skokach narciarskich na zimowych igrzyskach.
Trzeba też odnotować postawę górali z Kasiny Wielkiej, rodzinnej miejscowości Justyny Kowalczyk. Do Zębu przyjechała ich spora grupka i nie szczędzili okrzyków na rzecz Kamila Stocha. Mieli nawet specjalny transparent.
Jeszcze przed zawodami można było na szybko wyposażyć się w strój kibica. Do kupienia były czapki, szaliki, podkoszulki w barwach narodowych oraz z napisem "Polska".
(obraz) |