Do Balic jeździmy drożej niż do Zakopanego. Czy wypada tak zdzierać z gości przyjeżdżających do Krakowa?
Ilekroć czytam o cenach biletów na trasie centrum Krakowa - port lotniczy im. Jana Pawła II w Balicach, tylekroć otwiera mi się nóż w kieszeni. Toż to rozbój w biały dzień!
Okazuje się, że aby dojechać z okolic dworców PKS i PKP do lotniska, trzeba zapłacić 20 zł, za którą to kwotę można się dostać autobusem jednej ze znanych prywatnych firm transportowych do Piwnicznej, bo do Zakopanego udamy się już za 15, do Nowego Sącza - za 14, a do Brzeska - za zaledwie 8 zł. Nic więc dziwnego, że chętnych do konkurowania z obsługującym tę linię Jordanem jest aż 7 innych przewoźników, gotowych robić to dwa razy taniej.
Można, oczywiście, pojechać na lotnisko (i z powrotem) autobusami linii 292 (miejskim) za 4 zł lub 208 (strefowym) nieco drożej, ale nie rozwiązuje to problemu, ponieważ przy ogromnej liczbie lotów - zwłaszcza tanich linii, którymi podróżują ludzie niezbyt zamożni - częstotliwość kursów oraz pojemność pojazdów są zdecydowanie za małe.
Jeszcze niedawno z Dworca Głównego PKP kursował do Balic szynobus (chociaż od jego końcowego przystanku trzeba było przejść lub przejechać w 18 minut wahadłowym autobusem kilkaset metrów) za równie astronomiczną kwotę 15 zł, ale - z uwagi na remont torów - już go nie ma. Pozostaje więc Jordan za wołającą o pomstę do nieba cenę, którą właściciel firmy tłumaczy tym, że transport odbywa się komfortowymi autobusami turystycznymi z wi-fi i klimatyzacją, co na tak krótkiej trasie nie wydaje się niezbędne. Jazda trwa pół godziny, a frekwencja nie przekracza 20 osób.
Busiarze chcą, aby władze województwa, które nie chciały zainwestować w zastępczą linię autobusową za pociąg, dołożyły się do ich oferty. Cena biletu nie przekroczyłaby wówczas 10 zł, a klient podróżowałby tylko trochę mniej luksusowo niż taksówką, ale o wiele wygodniej niż w nieprzystosowanym do przewozu bagaży autobusie, ponieważ wykorzystywane byłyby mikrobusy z przestrzenią specjalnie przeznaczoną do transportu waliz, toreb i plecaków.
Jeżeli Kraków i Małopolska chcą uchodzić za miasto oraz region przyjazne dla coraz liczniejszych pasażerów linii lotniczych, powinny zrobić wszystko, aby nie kompromitować się zdzieraniem z nich nieproporcjonalnie wysokich w stosunku do długości trasy kwot za przejazd z centrum do Balic.