W Filharmonii Krakowskiej odbył się 6. charytatywny koncert "Kocham, więc jestem", zorganizowany przez Fundację Anny Dymnej "Mimo Wszystko".
Podczas wieczoru odbyła się licytacja piór i zegarków, którą poprowadzili Anna Dymna i Bronisław Maj. Pod młotek trafiło aż 29 przedmiotów. 2,1 tys. zł za swoją zdobycz zapłacił nowy właściciel pióra Marka Niedźwiedzkiego. Ogromnym zainteresowaniem cieszyły się także zegar kard. Stanisława Dziwisza, pióra Jerzego Stuhra i Otylii Jędrzejczak, zegarek Martyny Wojciechowskiej, długopis Jerzego Millera – za każdą z tych rzeczy zaoferowano ponad 1 tys. zł. Niestety, pióro przesłane przez Julię Hartwig zostało skradzione – pozostała jedynie karteczka z dedykacją i rysunkami, którą sprzedano za 750 zł.
Dzielnie rywalizowały ze sobą przedmioty Jarosława Kaczyńskiego i Donalda Tuska. – Jesteście państwo świadkami niesamowitej współpracy tych panów, dziś działają w tym samym celu. Jeśli kupicie te pióra, oni już nimi niczego nie podpiszą – żartowali Anna Dymna i Bronisław Maj. Zwyciężył obecny premier – za jego pióro zapłacono 900 zł.
Łącznie podczas aukcji i dzięki sprzedaży cegiełek udało się zebrać 29 tys. 850 zł. Pieniądze zostaną przekazane dwóm krakowskim artystom, którzy znaleźli się w bardzo trudnej sytuacji życiowej. Władysław Kamejszo, z wykształcenia skrzypek, przez 24 lata pracował w Chórze Polskiego Radia. Kilka lat temu zachorował na odkleszczowe zapalenie mózgu. W wyniku choroby jest niesprawny fizycznie. Ma kłopoty neurologiczne i trudności z poruszaniem się. Jego żona również zmaga się z chorobą. Mieszkają w trudnych warunkach i potrzebują wsparcia. Henryk Majcherek to emerytowany aktor, ostatni raz na scenie występował w 2002 roku w Katowicach. Cierpi na zwyrodnienie stawów kolanowych i leczy się kardiologicznie. W 2004 r. przeszedł udar mózgu, a 9 lat później zdiagnozowano u niego padaczkę. Ma problemy z poruszaniem się. Większość dnia spędza w pozycji leżącej lub siedzącej.
Specjalnie dla nich wystąpili Jose Torres z zespołem oraz Chór Filharmonii Krakowskiej, którzy rozgrzali publiczność muzyką prosto z Kuby. Śpiewali o miłości, bo – jak mówiła A. Dymna – to właśnie ona czyni niemożliwe możliwym, daje nam nadzieję i siłę.
Jak zaznaczył Bogdan Tosza, dyrektor Filharmonii Krakowskiej, artyści chcą pomagać przyjaciołom, którzy jeszcze niedawno byli ulubieńcami publiczności, królami sukcesu, a w wyniku choroby znaleźli się w sytuacjach, w których trudno sobie samemu poradzić. – Ale nie są sami. Jesteśmy z nimi – mówił.
Dla publiczności A. Dymna przygotowała niespodziankę – podziękowanie za obecność: spośród wszystkich gości wylosowała trzech szczęśliwców, których obdarowała swoimi piórami.