Śpiewał zawsze Andrzej Sikorowski. Tego roku - niespodziewanie dla siebie i wszystkich wiernych fanów - skończył 65 lat, z których 45 spędził na scenie.
Ponieważ Sikorowski, choć urodzony w Busku, jest krakusem modelowym, jubileusz zgotowano mu prawdziwie krakowski. Podczas uroczystości w filharmonii prezydent Krakowa wręczył mu klucz do miasta. Ktoś powiedział, że to „całkiem niepotrzebne, klucz taki bowiem jest tylko symboliczny, tymczasem Andrzej od dawna włada całkiem realnym kluczem do serc krakowian”.
A zaczęło się 45 lat temu w klubie Akademii Rolniczej „Buda”, w akademiku przy ul. Ziai. Działał tam kompletnie dziś zapomniany kabaret „Pod Budą”, którego grupą muzyczną, akompaniującą do piosenek, był zespół Sikorowskiego z wokalistkami Anną Treter i Chariklią Motsiou (później Sikorowską). Z czasem zespół się usamodzielnił, a kabaret rozleciał.
Po drodze Sikorowski wygrał Festiwal Piosenki Studenckiej, napisał dla swojego zespołu i innych wykonawców liczne piosenki, a żeby dziedzictwo nie przepadło, wychował następczynię – córkę Maję. Maja, dziecko dwóch kultur, polskiej i greckiej, podobnie, jak kiedyś mama, śpiewa piosenki greckie, polskie i mieszane, czyli takie, które po polsku opowiadają o Grecji.
Podczas jubileuszowego koncertu słuchaliśmy piosenek starych i nowych, śpiewanych przez Andrzeja, Maję i oboje razem, część z towarzyszeniem śpiewającej publiczności, a na koniec, kiedy „dziewczynki w strojach krakowskich”, czyli kwiaciarki z Rynku wniosły kosz kwiatów, sam jubilat był wzruszony!