Dobry dyrektor szpitala, to oszczędny dyrektor. Tylko kto na tym zyskuje, a kto traci?
Dyrektor zakopiańskiego szpitala Regina Tokarz otrzymała w nagrodę od władz samorządowych prawie 49 tys. zł. Nieco mniej, bo blisko 20 tys. przyznano dyrektorowi nowotarskiej lecznicy. O nagrodach (kwoty podane brutto) zrobiło się głośno za sprawą raportu zamieszczonego na łamach „Tygodnika Podhalańskiego”. Włos się jeży na głowie, gdy w dobie takich strasznych problemów (także opisywanych przez nas) dyrektorzy dostają do ręki takie wielkie pieniądze. Lekarze, z którymi rozmawiamy przyznają wprost, że to nagroda za… oszczędzanie. I jakże nie postawić publicznie pytania: ale jakim kosztem?
Zwalniani są lekarze - wysokiej klasy specjaliści, pielęgniarki pracują na maksymalnych obrotach. A przecież za takie wysokie sumy można by np. uruchomić etat na dodatkowego specjalistę, żeby spieszył pacjentom na ratunek. Samorządowcy z Zakopanego i Nowego Targu tłumaczą się, że środki na nagrody pochodzą z oszczędności. Ale osiągniętych w jaki sposób? Kto pracował albo nadal pracuje w zakopiańskiej i nowotarskiej lecznicy mógłby napisać na ten temat pewnie całą książkę. I dla rządzących nie byłaby to chlubna lektura.
Mam nadzieję, że samorządowcy z innych części naszego województwa nie wpadną na tak genialny sposób nagradzania swoich pracowników. Trzeba jeszcze wspomnieć, że sowite nagrody odebrali też wiceburmistrzowie Zakopanego, każdy po ponad 12 tys. Tyle samo pani sekretarz, co razem daje ponad 36 tys. Taka suma wystarczyłaby np. na miesięczne utrzymanie stacji Caritas, której dotację zakopiański magistrat poważnie ograniczył.