Na krakowskim Rynku Głównym stanęły namioty poświęcone żołnierzom wyklętym.
- Co tu się dzieje? Kim są osoby przedstawione na zdjęciach? - pytali zgromadzonych przy kościele św. Wojciecha turyści z Ohio, spoglądając na fotografie Danuty Siedzikówny ps. „Inka” czy Witolda Pileckiego.
Z okazji Narodowego Dnia Pamięci Żołnierzy Wyklętych członkowie Stowarzyszenia Studenci dla Rzeczypospolitej postawili w centrum Krakowa dwa wojskowe namioty, w których można było obejrzeć wystawę poświęconą niezłomnym, prezentacje multimedialne przypominające najważniejsze organizacje partyzanckie i niepodległościowe oraz profile oprawców z Urzędu Bezpieczeństwa i Korpusu Bezpieczeństwa Wewnętrznego, a także posłuchać piosenek Jacka Kaczmarskiego i Leszka Czajkowskiego.
- Tak naprawdę żołnierze wyklęci są zwycięzcami. Do dzisiaj ich świadectwo jest tak mocne, że przychodzą tu tłumy. Inspirują nas, młodych, żebyśmy podejmowali takie działania - mówił Paweł Kurtyka, prezes stowarzyszenia.
Organizatorzy zaprosili również do wysłuchania ciekawych wykładów przygotowanych przez historyków i spróbowania prawdziwej wojskowej grochówki.
Prof. Zdzisław Zblewski z Uniwersytetu Jagiellońskiego przypomniał historię kpt. Antoniego Żubryda, zdradzonego przez zaufanego partyzanta i zamordowanego razem z żoną, będącą w ósmym miesiącu ciąży. Opowiedział także m.in. o Janie Kocie, wybitnym pływaku i pedagogu, który spędził w komunistycznych więzieniach 11 lat. Kiedy wyszedł na wolność w 1957 roku, nie miał już możliwości powrotu do dawnych zajęć - mógł jedynie podjąć pracę w magazynie.
Prelekcje przygotowali również studenci z Koła Naukowego Historyków UJ oraz dr Cecylia Kuta z Instytutu Pamięci Narodowej, która mówiła o tym, jak kreowano fałszywy wizerunek żołnierzy wyklętych w życiu publicznym i tworzono czarną legendę antykomunistycznego podziemia.