Zaatakowali własny stadion. Mogli ranić ludzi. A wszystko spod parasola TS Wisła.
W trakcie meczu „Wisła” – „Ruch” kibice, których nie wpuszczono na stadion, odpalili race w kierunku murawy. Część spadła na trybuny, stwarzając bezpośrednie zagrożenie dla osób oglądających mecz. Jak ustaliła policja, bazą wypadową do ataku była… restauracja „U Wiślaków”, a jedną z osób, które otrzymały zarzuty „utrudniania czynności funkcjonariuszom”, był Piotr W.… wiceprezes TS Wisła.
Kilka tygodni temu „Dziennik Polski” ujawnił, że pod parasolem Towarzystwa Sportowego o ponadstuletniej tradycji młodzi kibice szkoleni są w sportach walki, a siłownię prowadzi osobiście „Misiek”, którego rzut nożem w piłkarza „Parmy” zamknął drogę „Wisły” do europejskich pucharów. Prezes Ludwik Miętta-Mikołajewicz zatrudnienie „Miśka” uznał za formę „resocjalizacji”, zaś wiceprezes, który w sobotę „osłaniał” atak na stadion, finansowo wsparł remont siłowni „swego przyjaciela”, tłumacząc, że chce on poprzez taką działalność „ukochanemu klubowi oddać to, co mu przed laty odebrał”.
Można powiedzieć: „Miłość niejedno ma imię”. Z miłości można uczyć walk ulicznych, atakować własny obiekt i widzów noszących szaliki z „białą gwiazdą”. Podobny przejaw „oddania” można było oglądać po śmierci Jana Pawła II po drugiej stronie Błoń. Fanatycy „Pasów” bili wówczas… kibiców „Cracovii”, którzy głośno protestowali przeciw śpiewaniu wulgarnych i agresywnych przyśpiewek.
Ręce opadają, chciałoby się powiedzieć. Nam mogą; osobom odpowiedzialnym za ład i porządek ręce opadać nie powinny. Po sobotnim skandalu prezydent Krakowa skomentował, że istnieje „odpowiedzialny podmiot” i on się powinien tym zająć. „Jak zbyt dużo instytucji próbuje się zająć tą sprawą, to nic dobrego z tego nie wychodzi” – powiedział Jacek Majchrowski.
Panie Prezydencie, to nie jest tylko sprawa klubów ani Towarzystwa Sportowego (korzystającego zresztą z miejskich dotacji). Miasto jest terroryzowane przez zwalczające się dwa gangi, co widać gołym okiem – także na murach. Jeśli już szukać „podmiotu odpowiedzialnego” za bezpieczeństwo i ochronę miejskiej przestrzeni, to są nim władze Krakowa. Przy okazji – właściciel „ostrzelanego” stadionu „Wisły”.