Z Podgórza do Płaszowa przeszedł Marsz Pamięci.
W marszu w 71. rocznicę likwidacji krakowskiego getta wzięło udział ponad 200 osób, wśród nich m.in. prezydent Krakowa Jacek Majchrowski, ambasador Izraela Zvi Rav-Ner, przewodniczący gminy żydowskiej w Krakowie Tadeusz Jakubowicz, a także katoliccy duchowni, na czele z bp. Grzegorzem Rysiem.
Zvi Rav-Ner przypomniał, że w Krakowie przed wojną istniała jedna z najwspanialszych gmin żydowskich w Europie. – Pamięć o nich jest ważna nie tylko dla nich, ale i dlatego, że jeśli nie będziemy pamiętać o tym, co się stało, to znaczy, że można to samo zrobić gdzieś indziej, nie tutaj, nie w tym kraju, ale w Europie – mówił ambasador Izraela.
Prezydent Majchrowski podkreślił, że zaledwie kilkukilometrowy odcinek między gettem a obozem w Płaszowie był "granicą między życiem a śmiercią". Przywołał on także słowa ks. Stanisława Musiała, jezuity, który powiedział kiedyś, że bronią wobec antysemityzmu jest pamięć. – To bardzo poważna broń, z którą trzeba się liczyć – przekonywał J. Majchrowski. – Będziemy mieć zawsze w pamięci naszych żydowskich braci i dbać o to, by takie sytuacje nigdy więcej w historii nie mogły mieć miejsca.
Uczestnicy marszu złożyli kwiaty i zapalili znicze pod tablicą pamiątkową na pl. Bohaterów Getta, przy fragmencie dawnego muru getta oraz pod obeliskiem w Płaszowie. Po uroczystości jej uczestnicy zwiedzili teren dawnego obozu.