Adoracja ze Stróżami Poranka

W czwartek wieczorem warto być na Rynku Głównym i w kościele Mariackim! Młodzi Włosi zaproszą mieszkańców Krakowa i turystów na adorację Najświętszego Sakramentu.

– Adorację, czyli rozmowę z Jezusem twarzą w twarz, można porównać do opalania się. Wystarczy wystawić się na działanie słońca (Boga), chwytać ciepłe promienie (łaski, którymi Pan chce nas obdarzać) i pozwolić, by On w nas działał. Zapatrzyć się w oczy Jezusa ukrytego w białej Hostii tak, jak się patrzy w oczy ukochanego. Poprosić: "Zrób coś z moim życiem, bo sama nie dam rady". A Bóg, mając nasze "tak", przemienia serce i daje po stokroć więcej niż możemy sobie wyobrazić – przekonuje Kalina Kreczko ze Wspólnoty "Chrystus w Starym Mieście", organizującej w każdy ostatni czwartek miesiąca adorację Najświętszego Sakramentu w kościele Mariackim. Tym razem członkowie wspólnoty poprowadzą ją razem z szkołą ewangelizacji Sentinelle del Mattino di Pasqua (Stróżowie Wielkanocnego Poranka). Wspólnie będą też zachęcać przechodniów do wstąpienia do kościoła Mariackiego, bo Jezus będzie tam czekał na każdego z nas.

Od początku pobytu pod Wawelem Włosi odwiedzili już m.in. dom pomocy społecznej, dom dziecka, w parafii Mariackiej prowadzą warsztaty ewangelizacyjne i cały czas spotykają się uczniami krakowskich szkół. To, co mówią, zaskakuje, porusza i nikogo nie pozostawia obojętnym, bo Stróżowie nie boją się poruszać trudnych tematów. Chętnie odpowiadają też na skomplikowane pytania. Np. takie, dlaczego Bóg (skoro wierzymy, że istnieje) pozwala nam cierpieć. – Bóg jest wszechmocny, to znaczy, że może wszystko, a jedyną rzeczą, przed jaką się zatrzymuje, jest nasza wolność. Nikogo nie zmusza, by Go kochać, lecz w każdej chwili czeka na nasze "tak". W obliczu cierpienia, śmierci, wojen to On jest obecnością, która daje siłę i nadzieję. Jezus też doświadczył zła, kłamstwa, zdrady, samotności, choroby, cierpienia. Dlatego wie, co przeżywamy, cierpi razem z nami i nigdy nas nie opuszcza. Nie wymaga, abyśmy to zrozumieli, ale żebyśmy szli razem z Nim i Jemu ofiarowali swoje smutki. Jezus umarł na krzyżu, lecz po trzech dniach zmartwychwstał. I my możemy zmartwychwstać, jeśli Mu zaufamy. Ja w to wierzę – przekonuje pochodząca z Modeny Maria Magdalene.

Adoracja ze Stróżami Poranka   - Seksualność to piękny dar Boga dla człowieka. Nie warto go banalizować - przekonuje ks. Gianni Castorani Monika Łącka /GN Podczas spotkań z młodzieżą ks. Gianni Castorani, założyciel szkoły ewangelizacji Sentinelle del Mattino di Pasqua, przestrzega natomiast przed banalizowaniem miłości i ludzkiej seksualności – Bożego daru, którego współczesny świat zdaje się nie szanować. – W młodości chodziłem na dyskoteki, dobrze się bawiłem, miałem wiele dziewczyn. Kiedyś zdarzyło się nawet, że spotykając się z jedną, jednocześnie zadawałem się z inną. Nie szanowałem jednak kobiecego ciała. W pewnym momencie moje serce zostało zranione przez zdradę. Wtedy zrozumiałem, że to była odpowiedź na moje czyny, bo raniłem siebie i tę drugą osobę, z którą aktualnie byłem. W tej rozpaczy spotkałem Boga. On zstąpił do mojego serca i dał mi wyjątkowy dar – postanowiłem żyć w czystości. Pozwolił mi też zrozumieć, jaki jest Jego plan odnośnie mojego życia – opowiada ks. Gianni.

Jak przekonuje, Bóg stworzył nas po to, abyśmy kochali i byli kochani. W ten sposób chce naszego szczęścia i nie chodzi Mu o to, abyśmy żyli tylko według nakazów i zakazów, jak według prawa, od którego chce się uciec. Jeśli więc chcemy dowiedzieć się czegoś o miłości, trzeba pytać o nią Serca Boga i szukać prawdy. – Jan Paweł II, mówiąc o miłości, porównał akt seksualny do liturgii ciał, do najpiękniejszej modlitwy. Tę liturgię zestawił z tym, co dzieje się przy ołtarzu, gdy kapłan celebruje Mszę św. Niektórych to może szokować, ale idąc z kimś do łóżka, odprawiasz liturgię ciał, celebrujesz tajemnicę Boga, bo ciało jest świątynią Ducha Świętego. Mężczyzna i kobieta mogą sprawić, że pojawi się nowy człowiek – to wspaniała tajemnica Boga! – mówi ks. Castorani i dodaje, że tajemnicy miłości i życia nie wolno rozdzielać. Niestety, często tak się dzieje. – Tak jest wtedy, gdy idziemy do łóżka przed ślubem. Wtedy ciąży nie chcemy. Nie dajemy drugiej osobie wszystkiego, coś zatrzymujemy dla siebie. A w akcie seksualnym chodzi o to, by dawać wszystko – nie tylko ciało, ale też duszę, serce, uczucia, emocje, całe życie, od poczęcia aż do "teraz". Tak ma być w małżeństwie. Dlatego warto strzec czystości, także wtedy, gdy wcześniej się o tym nie myślało – przekonuje ks. Gianni.

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..