W Łagiewnikach odbył się finał plebiscytu na Miłosiernego Samarytanina Roku 2013.
– Na początku był chaos. Potem Bóg stworzył świat. Jeszcze później pojawili się Adam i Ewa, która skusiła mężczyznę do grzechu... I tak zaczęły się nasze kłopoty. Na szczęście są wśród nas ludzie, którzy każdego dnia ofiarowują się za nas, ciągle robią coś dobrego i przypominają, że i wszyscy mamy podążać do raju, do wieczności i szczęśliwości. I cokolwiek by się działo, dobro zawsze ostatecznie zwycięży – mówili Lidia Jazgar i Marcin Mikos, zapraszając na scenę łagiewnickiej auli bł. Jana Pawła II ludzi o naprawdę wielkich sercach. Ludzi dobrych do bólu, bo dobroć, jaką noszą w sercach – dobroć miłosierną, dostrzegającą tych najbardziej potrzebujących, chorych, cierpiących, samotnych, smutnych – można odmieniać we wszystkich przypadkach. To oni, żyjąc każdego dnia wyobraźnią miłosierdzia, o którą przez cały pontyfikat prosił bł. Jan Paweł II, bez cienia wątpliwości zasłużyli na tytuł Miłosiernych Samarytan Roku 2013.
Głosy (w imponującej liczbie prawie 1000 maili, kartek, listów, telefonów) na Miłosiernych napływały w tym roku do Wolontariatu św. Eliasza, organizatora plebiscytu, z najdalszych, najmniejszych i największych wiosek, miast i miasteczek Polski i nie tylko. W sumie zgłoszonych zostało kilkuset kandydatów. Spośród nich kapituła 10. edycji plebiscytu, po długich i burzliwych obradach, wyłoniła najpierw 46 finalistów, a następnie 10 osób, które w dwóch kategoriach zostały uhonorowane wyróżnieniami i statuetkami Samarytan Roku.
W kategorii pierwszej, czyli pracownika służby zdrowia, dla którego wykonywany zawód to pasja i powołanie do służby chorym i cierpiącym (a nie tylko praca zarobkowa), Miłosiernym Samarytaninem Roku 2013 został dr Paweł Grabowski, założyciel Podlaskiego Hospicjum Domowego im. św. Eliasza w Nowej Woli, zwany przez pacjentów aniołem dobroci. Ten pochodzący z Krakowa lekarz (specjalista chirurgii szczękowej) zostawił karierę w Warszawie, by na Podlasiu założyć hospicjum. Długo dojrzewał do decyzji, by "umrzeć trochę dla innych". Szukał miejsca, gdzie jest biednie, gdzie trudno jest dojechać, gdzie praca nie będzie biznesem. Służąc chorym i umierającym na nowotwory, otacza ich nieprawdopodobną miłością, troską i szacunkiem. Wraz z prawosławnym batiuszką Jarosławem Szczerbaszem prowadzi też warsztaty terapii zajęciowej.
W tej kategorii wyróżnieni zostali też: dr Jaromira Iwolska, lekarz psychiatra z Krakowa (jak piszą pacjenci, pani doktor to lekarstwo na całe zło, zawsze pogodna i uśmiechnięta, oddaje kawałek serca wszystkim swoim podopiecznym), Łukasz Hońdo, farmaceuta z krakowskiego Szpitala Specjalistycznego im. Jana Pawła II (od wielu lat z wielkim zaangażowaniem i pasją poświęca swój wolny czas i dzieli się swoją wiedzą z lekarzami i pacjentami), Edyta Sukiennik, farmaceutka ze Skierniewic (wspomaga wyjazdy dzieci i młodzieży, pielgrzymki, akcje Caritas, wyposaża apteczki w niezbędne leki, pomaga zdobywać lekarstwa osobom biednym, wspiera misje prowadzone przez siostry franciszkanki w Peru i w Afryce), Sylwia Juszkiewicz, pielęgniarka z Krakowskiego Pogotowia Ratunkowego (oprócz pracy zawodowej bezinteresownie pomaga chorym, opuszczonym, narkomanom, współpracuje z Zakonem Werbistów, Stowarzyszeniem "Ocalić Szansę" czy Fundacją "Dzieło Nowego Tysiąclecia", pracuje w podzespołach Matki Teresy z Kalkuty. Niedawno pojechała też nieść pomoc rannym na kijowskim Majdanie).
Po raz pierwszy zostało również przyznane wyróżnienie specjalne. Odebrała je prof. dr hab. med. Walentyna Balwierz wraz z zespołem Kliniki Hematologii i Onkologii Uniwersyteckiego Szpitala Dziecięcego w Krakowie-Prokocimiu. Otrzymała je za wszystko: za to, że od 40 lat leczy cierpiące na choroby nowotworowe dzieci (wyleczyła niezliczoną rzeszę), walczy o życie każdego dziecka (dopóki jest nadzieja), walczy też z urzędnikami (np. o refundację leczenia). Wykształciła również całe pokolenia lekarzy i całe serce włożyła w remont kliniki. Przez kontakty międzynarodowe zapewnia chorym najlepsze konsultacje, terapie, a wyniki, jakie osiąga jej zespół, są porównywalne z wynikami klinik najlepszych. Od 25 lat pracuje także społecznie w Fundacji "Wyspy Szczęśliwe", gdzie wspiera chore dzieci i ich rodziców.
W kategorii drugiej – osób niezwiązanych z żadną organizacją charytatywną, a mimo to służących potrzebującym z potrzeby serca – tytułem Miłosiernej Samarytanki Roku została nagrodzona Marta Sawicka, która od wielu lat prowadzi w Krakowie kuchnię dla osób ubogich. Działalność rozpoczęła wraz ze swoją z nieżyjącą już siostrą, dając namacalny przykład miłości miłosiernej. W swoim skromnym mieszkaniu stworzyły "ciepłe miejsce na mapie zimnego życia". Dziennie wydawanych jest tam ok. 60 pełnych posiłków i ok. 70 porcji zupy z chlebem. Pani Marta, choć sama zmaga się z różnymi chorobami, zapomina o nich i zanosi też posiłki do domów ubogich.
Trzy wyróżnienia powędrowały do: Marii i Roberta Kowalskich z Niepołomic (przyjęli do swojej rodziny i wychowują 4 dzieci oraz ciągle coś wymyślają – wspierają ośrodek dla osób niewidomych w Niepołomicach, organizują Pola Chwały, Orszak Trzech Króli, działają w Domowym Kościele), inż. Włodzimierza Walerowskiego, kierownika działu technicznego w Uniwersyteckim Szpitalu Dziecięcym w Prokocimiu (widząc potrzebujące dzieci i ich rodziców, użycza własnego mieszkania albo pomaga załatwić lokum, gdy rodzice nie mają gdzie przenocować, w parafii Najświętszej Rodziny w Prokocimiu jest nadzwyczajnym szafarzem Komunii Świętej, dodatkowo odwiedza chorych i niedołężnych), Marianny Machrowskiej z parafii Pana Jezusa Dobrego Pasterza w Krakowie (będąc po 12 operacjach i wylewie, nie przestaje pomagać innym – jest skarbem społeczności lokalnej i gigantem ducha) oraz do Krzysztofa Wójsa, przedsiębiorcy z Tymbarku (jako właściciel wielu sklepów wspiera finansowo Caritas, wyjazdy dzieci niepełnosprawnych, dzieła kultu religijnego).
Wyróżnienie specjalne zostało przyznane siostrze Bożenie Leszczyńskiej, pracującej w Uniwersyteckim Szpitalu Dziecięcym w Prokocimiu. Siostra Bożena jest dobrym duchem szpitala, promieniem słońca i nadziei dla chorych dzieci i ich rodziców, krzepi rozmową, przed operacjami czyta dzieciom bajki, pamięta też o dzieciach, których nikt nie odwiedza. Wspiera, ociera łzy, nie opuszcza rodziców pogrążonych w rozpaczy po stracie dziecka (dla wielu stała się nawet przyszywanym członkiem rodziny), pomaga we wszystkim, co tylko jest potrzebne. Dodatkowo, jako nadzwyczajny szafarz Komunii św., wspomaga ks. Lucjana Szczepaniaka, kapelana szpitala, w pracy duszpasterskiej. To anioł w ciele kobiety...
Więcej o Miłosiernych Samarytanach Roku 2013 napiszemy w numerze 17. "Gościa Krakowskiego" (z datą 27 kwietnia, na Niedzielę Miłosierdzia).