Ograniczenie ruchu na rondzie Czyżyńskim sparaliżowało dużą część Krakowa. I nic dziwnego.
Po zwężeniu ul. Mogilskiej i al. Jana Pawła II – głównych ulic łączących centrum Krakowa z Nową Hutą – przyszła pora na remont znajdującego się między nimi ronda. W nocy z 4 na 5 kwietnia "wyłączono z ruchu samochodowego część relacji" na rondzie Czyżyńskim, czyli ograniczono kierunki, w których mogą pojechać na tym skrzyżowaniu kierowcy.
Ograniczenia te były na tyle duże, że od tej pory ulice we wschodniej części Krakowa codziennie w godzinach szczytu wypełniają się stojącymi samochodami. Przejechanie płynnie choćby fragmentu trasy z domu do pracy czy na odwrót to w tamtym rejonie raczej marzenie ściętej głowy.
Właściwie sytuacja wokół ronda Czyżyńskiego to tylko mocny przykład tego, co kierowcy jeżdżący się po Krakowie i tak znają. W pojawiających się co jakiś czas rankingach korków stolica Małopolski, co prawda, nie zawsze wygrywa (pierwsze miejsce przypada miastu, w którym jeździ się najwolniej), ale zwykle wyprzedza Warszawę.
Powód jest stosunkowo prosty. – Krakowski system dróg jest wręcz dramatycznie niekompletny – wyjaśnia dr Wojciech Jarczewski z Instytutu Rozwoju Miast. Dodaje, że kluczowe inwestycje, które mogłyby ten stan rzeczy poprawić (takie, jak obwodnica autostradowa na północy Krakowa czy tunel pod wzgórzem św. Bronisławy do ul. Armii Krajowej), to perspektywa co najmniej kilkunastu, a nawet 20 lat. – Sieć dróg w porównaniu z natężeniem ruchu w Krakowie jest niewydolna i w tym zakresie poprawa wymaga olbrzymich inwestycji, z których większość nie ma na razie finansowania – dodaje W. Jarczewski.
To, jak mało alternatyw mają kierowcy, dobitnie pokazały najpierw sytuacja po rozszerzeniu strefy płatnego parkowania (zatłoczone ulice i dzikie parkingi tuż za jej granicami), a teraz korki spowodowane wyłączeniem ważnego ronda. To były dwie chwile prawdy.
Może wreszcie pora przestać się łudzić, że w Krakowie będzie coraz mniej samochodów. Wręcz przeciwnie – będzie ich coraz więcej. Muszą być dla nich przejezdne drogi. Nawet jeśli część kierowców ma ominąć centrum miasta, jadąc jego obrzeżami, musi mieć jednak taką możliwość. Muszą być dla nich parkingi (ale takie, z których kierowcy będą chcieli skorzystać). I nie chodzi o komfort posiadaczy aut, ale o zdrowie i bezpieczeństwo. To może i duże słowa, ale tak się złożyło, że samochody to dość ważny element naszego życia.