"Portrety bez twarzy" Krzysztofa Gierałtowskiego, pokazywane na wystawie w Muzeum Historii Fotografii w Krakowie, kiedyś szokowały. Teraz już nie.
Bo kto by się teraz przejmował, że obraz jest nieostry, rozmazany, a twarz nie do zidentyfikowania. Widać tak ma być. Jednak, kiedy K. Gierałtowski fotografował tak kiedyś, było to odkrycie i świadomy zamysł twórczy.
Ten zamysł warto prześledzić w Galerii MHF, gdzie 9 kwietnia otwarto wystawę prac artysty. – To nie są wcale moje najlepsze prace – przyznał podczas wernisażu K. Gierałtowski. Autor uważa, że ekspozycja 50 fotogramów jest wystawą problemową, pokazującą, jak można portretować ludzi. Tak, że niekoniecznie da się ich poznać albo trzeba się domyślić, a na pewno trzeba, oglądając, pokombinować, bo fotograf postarał się, by kadr udziwnić. Autor twierdzi, że robił sztuki magiczne, aby uzyskiwać dziwne efekty. I udało się. Ze ścian w trzech salach wystawowych patrzą na nas dziwni ludzie. W okularach i bez, z wyolbrzymionymi nosami, wykrzywionymi twarzami, ludzie zupełnie bez właściwości. Jak szczególnie charakterystyczny dla maniery K. Gierałtowskiego obraz funkcjonariusza partyjnego, kompletnie nieostry, rozmyty, ale jakże trafnie ujmujący charakterystykę osoby.
K. Gierałtowski zresztą za zadanie dawał sobie zwykle wypunktowanie osoby w specyficzny sposób, poprzez wyolbrzymienie gestów, grymasów, poprzez dodanie rekwizytów, specjalne, niekonwencjonalne oświetlenie lub ustawienie w interesującym plenerze. Tak powstały portrety subiektywne i eksperymentalne, mówiące wiele o człowieku, jego charakterze i tym, czym się zajmuje.
Autor za cel swoich zabiegów fotograficznych wybrał sobie grupę wybitnych osobowości ze świata nauki, sztuki, polityki. Mamy portret Stanisława Lema, ks. Józefa Tischnera, Leopolda Tyrmanda, Andrzeja Wajdy, Krzysztofa Zanussiego, Jerzego Jarockiego, Kaliny Jędrusik, Mai Komorowskiej czy Kazimierza Brandysa. Na podstawie tych fotogramów można powiedzieć, że artyście udało się wprowadzić swój zamysł w życie. Portrety osób są wykonywane bez schematu – każdy model musiał poddać się subiektywnej wizji twórcy, który starał się znaleźć w nim coś szczególnego i przekazać to.
Wystawa w MHF w Krakowie jest świętem artysty, który obchodzi swoje 75-lecie i 50-lecie debiutu artystycznego. K. Gierałtowski jest członkiem ZPAF i Stowarzyszenia Autorów ZAiKS. Minister kultury odznaczył go w 2007 roku srebrnym medalem Gloria Artis, w 2011 artysta otrzymał nagrodę C.K. Norwida, a w 2014 prezydent PR przyznał mu Krzyż Oficerski Orderu Odrodzenia Polski. Jego prace znajdują się w kolekcjach m.in. Museum of Modern Art w San Francisco, Bibliothéque National de France, Bibliotece Polskiej w Paryżu i wielu innych prestiżowych kolekcjach i muzeach w Polsce i za granicą. Ci, którzy chcieliby spotkać K. Gierałtowskiego, powinni przyjść do MHF 24 maja. W ramach Kraków Photo Fringe 2014 odbędzie się wtedy spotkanie pt. „Krzysztof Gierałtowski. O innym portrecie”.