Maturzysta z Krakowa Dawid Huk rozważa wystąpienie z pozwem przeciw Miejskiemu Przedsiębiorstwu Komunikacyjnemu. Z powodu awarii trakcji tramwajowej spóźnił się 20 minut na rozszerzony egzamin z języka polskiego i nie został wpuszczony na salę - poinformowało Radio Kraków.
Po godz. 8 tramwaj zerwał trakcję na ulicy Lubicz i uszkodził pantograf, co spowodowało wstrzymanie ruchu i zmianę tras niektórych linii na 40 minut. Właśnie wtedy D. Huk był w drodze do szkoły.
- Motorniczy nie wypełnił swoich obowiązków poinformowania o zmianie trasy, więc nie miałem możliwości przejścia do innego środka komunikacji miejskiej, aby dostać się na czas - argumentował na antenie radia maturzysta.
Rzecznik MPK Marek Gancarczyk powiedział krakowskiej rozgłośni, że "przypadki losowe się zdarzają", a "na tak ważne wydarzenia jak matura po prostu trzeba wyjeżdżać wcześniej".
W wyniku awarii D. Huk może mieć kłopoty z dostaniem się w tym roku na wymarzone studia dziennikarskie. Maturę będzie bowiem mógł napisać, zależnie od decyzji komisji, dopiero w czerwcu, sierpniu lub maju przyszłego roku. Dawid rozważa wkroczenie na drogę sądową, argumentując, że poniósł "straty moralne".
Sprawę na swoim profilu na Facebooku skomentowało też samo MPK: "Maturzysta jechał tramwajem linii 20, którego planowy odjazd z Małego Płaszowa jest o 8:29. Jadąc do szkoły na ul. Smoleńsk (jak podano w Radiu Kraków), planował wysiąść na przystanku Uniwersytet Jagielloński o 8:54 lub Cracovia o 8:56. Pozostawił sobie na ewentualne problemy z dojazdem do szkoły 4 lub 6 minut (!) zapasu przed rozpoczęciem egzaminu o godzinie 9:00. Czy to jest dojrzałe zachowanie? Oceńcie sami" - napisano w komunikacie.
Jeśli dojdzie do procesu, może on być bardzo ciekawy. Powód będzie podnosił niedopełnienie obowiązków przez przewoźnika. Pozwany natomiast użyje zapewne argumentu, że w tak krytycznej sytuacji maturzysta powinien skorzystać z taksówki, a później zażądać od MPK zwrotu kosztów przejazdu.