Nie wiem, czy to kolejny przejaw krakowsko-warszawskiego antagonizmu, czy po prostu słodycze produkowane przez słynną stołeczną firmę Blikle nie trafiły w gusta podwawelskich smakoszów.
Po 11 latach zamyka ona swój sklep w kamienicy Towarzystwa Miłośników Historii i Zabytków Krakowa przy ul. św. Jana 12. Wprawdzie dyrektor sprzedaży Marcin Rydzewski zapowiada otwarcie aż trzech nowych punktów w krakowskich galeriach handlowych, trudno jednak oprzeć się wrażeniu, że Blikle poniósł w tym mieście prestiżową porażkę.
Dobrze pamiętam kolejki, jakie ustawiały się przed pierwszym sklepem tej firmy w Krakowie, zlokalizowanym w lepszym miejscu, bo przy ul. Wiślnej, tuż przy Rynku Głównym. Największą atrakcją były, oczywiście, słynne pączki, które w siermiężnych latach komunizmu przywoziło się z Warszawy jako rarytas. Czas ich dowozu do sklepu był podobny, ale krakowianie od początku kręcili nosami, narzekając i na nieświeżość (podobnie, jak innych ciastek oraz ciast), i na astronomiczną cenę.
Po przeprowadzce na ulicę, która również dochodzi do najpiękniejszego placu miejskiego na świecie, ale jest o wiele mniej uczęszczana zarówno przez miejscowych, jak przez turystów, frekwencja w sklepie firmowym stopniowo malała, a prowadząca go w ramach franczyzy osoba miała coraz większe zaległości czynszowe wobec TMHiZK, którego wydział (zarząd) postanowił w końcu wypowiedzieć jej umowę.
Gwoździem do trumny okazała się kompromitująca porażka Bliklego w dorocznym konkursie na najlepsze pączki w Krakowie, organizowanym przez portal Nasze Miasto. Ostatnie miejsce nie przyniosło chluby warszawskiemu mistrzowi.
Wątpię, aby przeniesienie sprzedaży w nowe miejsca odmieniło tę sytuację. Sentyment do szacownej nazwy stołecznej firmy jest dzisiaj (nie tylko w Krakowie) niezbyt wielki, co nie rokuje jej powodzenia także w galeriach handlowych. Zwłaszcza że mimo ich obniżającej się jakości, cena przywożonych z Warszawy wyrobów nadal pozostaje nieadekwatnie wysoka.
Poza tym każde miasto ma swoje własne ulubione zakłady cukiernicze i z niechęcią patrzy na importowane słodycze. Pod Wawelem wielkim uznaniem cieszą się znakomite produkty Wawelu (dawny Piasecki) z jego sztandarowym batonikiem "Danusia", który podbija podniebienia krakowian znacznie lepiej niż przereklamowane pączki od Bliklego.