Oczywiście piszę ten tekst z pozycji księdza. Niedawno jedna z moich znajomych opowiadała mi historię sprzed lat.
Chciała spisać protokół przedmałżeński. Tyle tylko, że czasy były trudne i nie była w stanie dostosować się do czasu funkcjonowania kancelarii parafialnej ze względu na swoją pracę. Ksiądz proboszcz, słysząc prośbę o spotkanie w innym terminie, a najchętniej w niedzielę, fuknął tylko i poszedł sobie. Znajoma powalczyła nieco (poprosiła wikarego) i udało się. Ale ktoś inny, widząc agresywne zachowanie księdza, powiedział, że jeśli tak, to będzie siedział „na bachę”. Dopiero po jakimś czasie ksiądz proboszcz wysłał do niego ministranta z informacją, że pomoże przy ślubie.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.