W Klubie Dziennikarza "Pod Gruszką" Piotr Legutko i Bartosz Bednarz opowiadali o swoich ostatnich dziennikarskich podróżach.
Bartosz Bednarz z "Miesięcznika Kapitałowego" mówił o tym, jak wyglądała Ukraina w dniu wyborów prezydenckich, które śledził jako obserwator w ramach misji Organizacji Bezpieczeństwa i Współpracy w Europie. Z kolei redaktor "Gościa Niedzielnego" Piotr Legutko opowiadał o relacjonowaniu pielgrzymki ojca świętego Franciszka do Ziemi Świętej.
– Majdan stracił swój sens, stał się sposobem na życie dla ludzi, którzy nie widzą innej perspektywy – mówił B. Bednarz. – To, co było symbolem, stało się problemem – dodał.
Jak wspominał, obserwatorzy OBWE, ze względu na ich bezpieczeństwo, mieli całkowity zakaz wchodzenia na kijowski Majdan w nocy. Z Polski do Kijowa pojechało wtedy prawie 100 osób, a cała misja była największa w historii OBWE i liczyła 1000 osób z różnych krajów.
Opisując ukraińskie wybory, B. Bednarz tłumaczył m.in., że wszystko znacznie się przeciągało – nie tylko ze względu na kolejki w lokalach wyborczych. Protokoły w poszczególnych komisjach wypisywano bowiem ręcznie, a za każdym razem potrzebnych było kilka egzemplarzy (m.in. do wywieszenia na drzwiach, dla komisji okręgowej, ale także dla każdej z organizacji obserwujących wybory, takich jak OBWE).
Dopiero w komisjach okręgowych wyniki były wprowadzane do systemu elektronicznego. – Obserwatorzy zmieniali się co 8 godzin, ale członkowie komisji pracowali czasem po 40 godzin bez przerwy – opowiadał dziennikarz.
Jak wspominał P. Legutko, w Ziemi Świętej życie dziennikarzy relacjonujących papieską pielgrzymkę również dalekie było od sielanki. – Trzeba było podjąć działania nieoficjalne, a nawet nielegalne – mówił, opowiadając o wizycie ojca świętego. Punkty kontrolne między Izraelem a Autonomią Palestyńską miały bowiem być zamknięte, a w centrum prasowym nie podawano żadnych informacji o punktach pielgrzymki zaplanowanych w Betlejem.
Mimo to, część dziennikarzy o 3.00 nad ranem spakowała się do samochodu i... bez żadnych problemów dotarła na miejsce, gdzie mogła na żywo obserwować i relacjonować wszystkie wydarzenia.
Akredytowanych reporterów nie było jednak tak wielu, jak można się było spodziewać – w sumie 250 osób. W mediach europejskich podróż ojca świętego została bowiem zepchnięta na dalsze miejsce przez odbywające się równocześnie eurowybory, a w Polsce dodatkowo przez śmierć Wojciecha Jaruzelskiego. – Oczy świata mediów były skierowane w inną stronę, mimo historycznej wagi tych wydarzeń – mówił P. Legutko.
Było to pierwsze spotkanie z cyklu "Dziennikarz w podróży", organizowanego przez krakowski oddział Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich.