Cała jego praca duszpasterska była dążeniem do realizacji powołania, nowych pomysłów, przedsięwzięć, a nade wszystko pozyskania zaufania każdego parafianina.
Księdza Pawła w sobotnie południe przyszli pożegnać chyba wszyscy parafianie i wiele łez popłynęło, kiedy miejscowe gaździny zaintonowały po góralsku „Łopusno dziękuje Ci”. Potem z drewnianego kościółka poszło do nieba muzyczne pozdrowienie „Krywaniu, Krywaniu”. – Uczyłeś nas, że śmierć to nie koniec, a początek. Tak samo i my stoimy u początku drogi, którą nam wytyczyłeś. Przypomniałeś nam, jak bardzo ważne są drobne gesty, uśmiechy, uczynki, modlitwy… Udowodniłeś, że prawdziwa wielkość składa się z rzeczy małych. Dzięki Tobie wiemy, że świętość nie dotyczy tylko ludzi sławnych, odległych, stawiających czoła ogromnym wyzwaniom. Jest to i nasze powołanie, nasz obowiązek. Dziękujemy Ci za tę cenną naukę, której świadectwem było Twoje życie – mówiła z wielkim wzruszeniem i łzami w oczach Dorota Chowaniec, dyrektor miejscowej szkoły.
Prowadzący uroczystość pogrzebową bp Roman Pindel, ordynariusz diecezji bielsko-żywieckiej, zaznaczył, że zmarły kapłan na pewno przeżywa już fascynację ze spotkania z Bogiem. – Poprzez uroczystości pogrzebowe i pożegnanie ks. Pawła tworzymy wspólnotę, której celem zawsze jest spotkanie z Bogiem. Pamiętajmy o tym, bo ksiądz proboszcz wiele serca wkładał w duszpasterstwo, którego celem było spotkanie z Najwyższym – zaznaczył bp Pindel, który pochodzi z Wadowic, podobnie jak zmarły kapłan. W kazaniu zmarłego duchownego wspominał również ks. Stanisław Mika, również pochodzący z papieskiego miasta. Słowa pożegnania i wspomnienia wygłosił też ks. Stanisław Jaśkowiec, proboszcz parafii Ofiarowania NMP w Wadowicach.
W liturgii uczestniczyli księdza z rocznika seminaryjnego ks. Pawła Potocznego, kapłani z okolicznych miejscowości i parafii współtworzących dekanat Niedzica, w granicach którego znajduje się Łopuszna. W ich imieniu zmarłego kapłana pożegnał ks. dziekan Tadeusz Dybeł. Podziękował jednocześnie wszystkim za wspólną modlitwę i organizację uroczystości pogrzebowych. – Słowa szczególnego podziękowania kieruję do obecnych tutaj rodziców i siostry, którzy zgodzili się, aby ks. Paweł Potoczny spoczął na cmentarzu w Łopusznej – zaznaczył ks. Dybeł. Zwrócił się również do kolegów z roku zmarłego kapłana. – Oto macie pierwszego ambasadora w niebie, który tak zawsze troszczył się o wspólnotę w waszym kapłańskim gronie – podkreślił.
Przedstawiciele rady parafialnej wspominali, jak wiele zrobił dla parafii ks. Paweł Potoczny. Zwrócili uwagę nie tylko na prace budowlane, ale także m.in. wspólne wycieczki z dziećmi, organizację Wieczorów Tischnerowskich czy odprawianie nabożeństw majowych przy poszczególnych kapliczkach w wiosce. – Dziękujemy Bogu i rodzinie, że dane nam było spotkać wielkiego kapłana – zawsze zatroskanego o to, aby nie stracić z oczu drugiego człowieka – mówili mieszkańcy Łopusznej.
Ks. Pawła Potocznego żegnali ponadto członkowie wspólnoty osób niepełnosprawnych „W drodze”, z którymi był związany przez blisko 30 lat. – Pozostajesz w naszych sercach jako nasz najwierniejszy przyjaciel, uśmiechnięty i radosny, zawsze ufający opatrzności Bożej – podkreślali. Słowa podziękowania do zmarłego kapłana wypowiedziała również przedstawicielka szkół tischnerowskich. W pogrzebie wziął udział Kazimierz Tischner, brat księdza profesora. Były także liczne delegacje z pocztami sztandarowymi.
Ostatnią część uroczystości pogrzebowych prowadził bp Jan Zając. Z kościoła na pobliski cmentarz trumnę z ciałem księdza proboszcza przewieziono zaprzęgiem konnym w asyście górali i strażaków. Jeden z lektorów niósł przed konduktem zdjęcie z ks. Pawłem, to samo, które wcześniej ustawiono w głównym ołtarzu w kościele.
W przeddzień uroczystości pogrzebowych do Łopusznej przyjechali kard. Stanisław Dziwisz i bp Grzegorz Ryś, którzy prowadzili wspólnie modlitwy przy trumnie zmarłego kapłana.
Ks. Paweł Potoczny pochodził z Wadowic. Miał 54 lata. Święcenia kapłańskie przyjął 28 lat temu. Proboszczem w Łopusznej był od siedmiu lat. Kapłan spoczął na cmentarzu w Łopusznej tuż obok grobu ks. prof. Józefa Tischnera i Janiny Tischnerowej, żony brata księdza profesora – Kazimierza. Zmarł nagle, w wyniku wylewu do mózgu.