Jak droga do Emaus

Niestraszne im smażące niemiłosiernie słońce, ulewy „z pompą” ani burze trzaskające piorunami. Najważniejszy jest cel ich drogi. Matka.

|

Gość Krakowski 24/2014

dodane 12.06.2014 00:00
0

Po co oni tak się męczą? – zastanawiają się często przechodnie, widząc zmordowanych pielgrzymów, wylewających hektolitry potu i idących w tropikalnym upale, sięgającym nawet 40 stopni (jak było rok temu). A oni nie mają wątpliwości, po co, bo intencjami, które niosą w sercach, obejmują cały świat. Dziękują za otrzymane łaski i w modlitewnej pamięci polecają Bogu – poprzez wstawiennictwo Maryi – swoich najbliższych, przyjaciół, wspólnoty parafialne, kapłanów, papieża... Modlą się o dobrego męża (żonę), o potomstwo, pokonanie nałogów, pokój w rodzinach i o pokój na świecie. Wierzą też, że ich trud – mierzony kolejnymi pokonanymi kilometrami i odmówionymi zdrowaśkami – może zdziałać naprawdę wiele.

Dziękujemy, że z nami jesteś

To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.

Czytasz fragment artykułu

Subskrybuj i czytaj całość

już od 14,90

Poznaj pełną ofertę SUBSKRYPCJI

Masz subskrypcję?
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.
1 / 1
oceń artykuł Pobieranie..

Zapisane na później

Pobieranie listy