17 czerwca, w liturgiczne wspomnienie św. Brata Alberta, Schronisko dla Osób Niepełnosprawnych w Radwanowicach, noszące imię człowieka "dobrego jak chleb", świętowało 25-lecie.
Gdy coś ważnego dzieje się w Radanowicach – a szczególnie gdy Fundacja św. Brata Alberta prowadząca tam Schronisko dla Osób Niepełnosprawnych obchodzi dzień swego patrona – słońce na niebie świecić musi i swoimi promieniami rozgrzewać i tak już gorące serca przyjaciół tego niezwykłego miejsca. Nie inaczej było i dziś, gdy schronisko fetowało swe ćwierćwiecze.
Dzień rozpoczęła uroczysta Msza św. pod przewodnictwem bp. Damiana Muskusa OFM, którą koncelebrowało aż 12 kapłanów. Następnie poświęcony został nowy bus, którym przewożeni będą podopieczni schroniska, otwarte zostały też nowa polowa scena teatralna (bo osoby niepełnosprawne to aktorzy bardzo uzdolnieni i na scenie czują się jak ryby w wodzie, co udowodnili podczas urodzinowego spektaklu), Przyrodnicza Ścieżka Edukacyjna dla osób niepełnosprawnych oraz wystawa twórczości osób niepełnosprawnych intelektualnie. Ważnym momentem było uhonorowanie Medalami Wdzięczności „Dobroczyńcom za serce i miłość” tych, którzy schronisko wspierają (na różne sposoby) od samego początku.
A radwanowickie początki łatwe nie były... Wszystko zaczęło się w pewne słoneczne, październikowe popołudnie 1986 r., gdy przed dwór Zofii Tetelowskiej podjechał mały fiat. Goście poprosili, by oddała swoją posiadłość pod budowę domu dla sierot. Zdziwiła się, lecz po kilku rozmowach, choć był to „skok na główkę” do głębokiej wody, zapisała im majątek. Przekazany 21 maja 1987 r. w akcie notarialnym (który jednocześnie powoływał do życia fundację i pozwolił na rozpoczęcie budowy Schroniska dla Niepełnosprawnych) podkrakowski dwór był nadgryziony zębem czasu.
– Stały przy nim tylko stara stodoła i stajnia, zajmowana przez dwie krowy, świnie, kury, kaczki i 23-letniego konia. Nie było żadnych pieniędzy... Całe życie mieszkałem w Krakowie, wieś była dla mnie abstrakcją. Nie byłem przekonany do tego miejsca – wspomina ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski, jeden z gości z rozklekotanego malucha (był wtedy kapelanem Wspólnoty „Wiara i Światło” opiekującej się osobami niepełnosprawnymi), od 1989 r. prezes Fundacji św. Brata Alberta.
Przekonany był jednak hrabia Stanisław Pruszyński, drugi pasażer malucha. Od razu wiedział, że Radwanowice są miejscem, którego szukali, odwiedzając różne zakątki Polski. Miejscem, w którym dzieci ze wspólnoty będą mogły zamieszkać po śmierci swoich rodziców. Znany ze szlachetności hr. Pruszyński był dla Z. Tetelowskiej gwarantem, że oddany przez nią majątek będzie służył pożytecznemu celowi.
– Gdy w 1988 r. S. Pruszyński umierał, na łożu śmierci poprosił, abym mu przyrzekł, że dalej będę dbał o to miejsce. Obiecałem, choć nie miałem pojęcia, jak poprowadzić 12-hektarowe gospodarstwo. O zgodę musiałem poprosić kard. Franciszka Macharskiego, który zdecydował, że mam tu przyjść na 2 lata. Jestem do dziś – opowiada ks. Tadeusz.
Gdy ruszyła budowa schroniska, rozpoczęły się też jego wyprawy na zachód i północ Europy w poszukiwaniu pieniędzy. Dzięki współpracy z ewangelicką parafią w Askvoll w Norwegii udało się wybudować pierwszy dom, czyli Dom Norweski im. Matki Elżbiety Czackiej. Później powstały jeszcze Dom Śląski im. kard. Stefana Sapiehy i Dom Przyjaciół.
Obecnie w schronisku mieszka ok. 85 niepełnosprawnych osób, które w dawnej posiadłości zmarłej w czerwcu 2003 r. Z. Tetelowskiej znalazły swój dom.
Patronat honorowy nad uroczystościami 25-lecia schroniska objęli kard. Stanisław Dziwisz oraz kard. Franciszek Macharski.