Uchwalone przez krakowskich radnych miejskich plany zagospodarowania przestrzennego okolic Zakrzówka i Błoń nie zadowoliły wszystkich.
Malowniczy zalew na Zakrzówku, powstały w wyrobisku dawnego kamieniołomu wapienia, oraz jego pełne zieleni okolice są ulubionym miejscem wypoczynku krakowian. Wokół zalewu ma powstać park. Miłośnicy przyrody chcieliby zachowania zielonego charakteru terenów w pobliżu zalewu, niesąsiadujących jednak z nim bezpośrednio. Deweloperzy i właściciele działek z kolei chcieliby tutaj budować domy. Uchwalony plan miał być kompromisem. Dopuszcza wprawdzie zabudowę, lecz jedynie na 30 proc. terenu między ulicami Wyłom i św. Jacka. Reszta miałaby pozostać zielona. Wysokość stawianych budynków byłaby zaś ograniczona do 13 m.
– Do licha z takim kompromisem! Zabudowa będzie gęsta, grupy domów ogrodzone i zielony teren utraci bezpowrotnie swój dawny otwarty charakter – gorączkuje się Adam Marek, spacerujący często po Zakrzówku. Obrońcy „zielonego Zakrzówka” zapowiadają, że zaskarżą plan zagospodarowania do sądu. – Ten teren już w studium planu zagospodarowania przestrzennego był przeznaczony częściowo pod zabudowę. Chcemy maksymalnie chronić okolice samego zalewu. Być może drogą wymiany działek cały teren zalewu i jego sąsiedztwo staną się własnością miejską – odpowiada Elżbieta Koterba, wiceprezydent Krakowa.
Radni uchwalili również plan dotyczący Błoń oraz okolic Nowego Gmachu Muzeum Narodowego i dawnego hotelu „Cracovia”. Pokrzyżował on plany firmy Echo Investment, która chciała zburzyć hotel i na jego miejsce postawić nowy obiekt, do którego dołączono by dwa kolejne. Krakowscy urbaniści twierdzili jednak, że byłaby to zbyt wielka ingerencja w przestrzeń publiczną, szczególnie w przypadku zabudowy terenu obecnego parkingu przed budynkiem „Cracovii”. Komentarz dotyczący metod walki o zielony Zakrzówek publikujemy na s. VII.
Wyraź swoją opinię
napisz do redakcji:
gosc@gosc.plpodziel się