Wybory prezydenta Krakowa interesują nie tylko krakowian. Włodarz podwawelskiego grodu wpływa bowiem pośrednio na życie wielu mieszkańców Małopolski.
Zarówno tych pracujących w stolicy regionu jak i tych, zamieszkałych w miejscowościach, których rozwój zależy od dynamiki rozwoju Krakowa.
Dotąd wydawało się, że nie będzie wielkich zaskoczeń przedwyborczych. Rządzący już trzecią kadencję prof. Jacek Majchrowski, zadeklarował ponowną walkę o prezydenturę. W szranki z nim zamierzają stanąć zaś trzej kandydaci nie związani obecnie z żadnymi partiami politycznymi oraz radna PO Marta Patena.
Kandydatura mało znanej Pateny znamionuje gwałtowność sporów wewnętrznych w jej ugrupowaniu. Jedni nie chcieli ponoć, by zbyt mocny kandydat drugich nie zmienił w razie dobrego wyniku wyborczego, wewnątrzpartyjnej równowagi. O innych powiada się zaś, że są już dogadani z prezydentem Majchrowskim na objęcie po jego kolejnym zwycięstwie wysokich stanowisk miejskich, więc nie zależy im także na mocnym kandydacie swego ugrupowania.
Wydawało się, że dość niemrawe wyłanianie kandydata przez Prawo i Sprawiedliwość, również zaowocuje wystawieniem jakiegoś mało znaczącego radnego. Tymczasem po ogłoszeniu nazwiska kandydata, wielu politykom lokalnym i komentatorom politycznym, „opadły szczęki” z wrażenia.
Wybór przez PiS dr. Marka Lasoty, szefującego obecnie krakowskiemu oddziałowi Instytutu Pamięci Narodowej, zaskoczył wielu.
Ten 54-letni polonista i historyk, autor prac naukowych o inwigilacji Karola Wojtyły, był bowiem niegdyś wprawdzie posłem Porozumienia Centrum, poprzednika PiS, od 12 lat był jednak członkiem klubu radnych PO w Sejmiku Województwa Małopolskiego.
Nie należy jednak do PO i zachował wiele przyjaźni wśród osób związanych obecnie z PiS. Jest znany z koncyliacyjnego dogadywania się w wielu kwestiach, ponad podziałami politycznymi. Propagowanie biografii Karola Wojtyła zjednało mu również życzliwość wielu duchownych.
Jeżeli do swych osobistych przymiotów doda on także wkrótce sensowny program wyborczy, może zebrać przy urnach mocne poparcie wyborców, głosujących dotąd na kandydatów rozmaitych ugrupowań. Jego bezpartyjność i umiarkowanie może przy tym wpłynąć tonująco na temperaturę sporów przedwyborczych. To jeszcze jeden plus tej zaskakującej kandydatury.